damian9871

Opłata hodowlana

43 postów w tym temacie

przyslali wniosek do wypelnienia i trzeba bylo go wypelnic i odeslac. oraz uiscic oplate jesli byla taka potrzeba. wszystko bylo proste do wypelnienia a jak sie nie wiedzialo to zawsze mozna bylo do nich zadzwonic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Durna jest ta ustawa.

Na przykład

Art. 23 ust. 2 pkt 2

nie dotyczy odmian mieszańcowych i odmian powstałych ze swobodnego krzyżowania się linii gatunków obcopylnych (odmian syntetycznych).

Kiedy niby wiadomo, że odmiany się skrzyżowały i w jakim stopniu? Bez sensu. Właściwie to już w pierwszym roku można uznać, że się skrzyżowały i to nie jest już oryginał. Nie określono stopnia skrzyżowania czy to ma być jedna roślina na milion czy wszystkie i jak mamy to sprawdzić? Wysyłać do laboratorium, oni zasieją i po roku powiedzą, że to jest ta roślina albo nie? Na dobrą sprawę można to spokojnie olać i sobie głowy nie zawracać.

Poza tym jak udowodnią, że siało się materiałem zebranym ze swojego pola? A może materiał się nie podobał, u sąsiada były lepsze plony i od niego się kupiło? Albo od kogoś z targowiska? Moim zdaniem jeden raz wystarczy hodowcy za wyprodukowanie (tą opłatę uiszcza Gospodarstwo Nasienne)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Durna jest ta ustawa.

Na przykład

Art. 23 ust. 2 pkt 2

nie dotyczy odmian mieszańcowych i odmian powstałych ze swobodnego krzyżowania się linii gatunków obcopylnych (odmian syntetycznych).

Kiedy niby wiadomo, że odmiany się skrzyżowały i w jakim stopniu? Bez sensu. Właściwie to już w pierwszym roku można uznać, że się skrzyżowały i to nie jest już oryginał. Nie określono stopnia skrzyżowania czy to ma być jedna roślina na milion czy wszystkie i jak mamy to sprawdzić? Wysyłać do laboratorium, oni zasieją i po roku powiedzą, że to jest ta roślina albo nie? Na dobrą sprawę można to spokojnie olać i sobie głowy nie zawracać.

Poza tym jak udowodnią, że siało się materiałem zebranym ze swojego pola? A może materiał się nie podobał, u sąsiada były lepsze plony i od niego się kupiło? Albo od kogoś z targowiska? Moim zdaniem jeden raz wystarczy hodowcy za wyprodukowanie (tą opłatę uiszcza Gospodarstwo Nasienne)

 

 

Dokładnie...masz rację...poza tym mogę sobie siać np.żytko które już nie jest na ich liście bo to jakaś stara odmiana i niech mi udowodnią,że tak nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kiedy niby wiadomo, że odmiany się skrzyżowały i w jakim stopniu? Bez sensu. Właściwie to już w pierwszym roku można uznać, że się skrzyżowały i to nie jest już oryginał. Nie określono stopnia skrzyżowania czy to ma być jedna roślina na milion czy wszystkie i jak mamy to sprawdzić? Wysyłać do laboratorium, oni zasieją i po roku powiedzą, że to jest ta roślina albo nie? Na dobrą sprawę można to spokojnie olać i sobie głowy nie zawracać.

 

Jaka odmiana rośnie na polu można sprawdzić badając próbkę w laboratorium. Materiał genetyczny zawiera pewne markery, dzięki którym można łatwo zidentyfikować odmianę. Te markery nie znikają tak łatwo, na pewno nie po krzyżowaniu.

 

Poza tym jak udowodnią, że siało się materiałem zebranym ze swojego pola? A może materiał się nie podobał, u sąsiada były lepsze plony i od niego się kupiło? Albo od kogoś z targowiska?

 

Wysiewanie na swoim polu części nasion z zebranego rok wcześniej plonu umożliwia furtka nazwana odstępstwem rolnym. Dzięki temu rolnicy mogą zaoszczędzić na materiale siewnym, bo opłata licencyjna jest o połowę mniejsza. A co do kupowania od sąsiada i na targu... Materiał siewny odmian chronionych prawem autorskim może być sprzedawany tylko przez podmioty, które podpisały umowę z hodowcą (i odprowadziły mu opłatę licencyjną). Jeśli wysiewasz nasiona chronionej odmiany kupione od sąsiada, to obaj łamiecie prawo. W ogóle nie można kupować nasion odmian chronionych z niepewnych źródeł, tj. bez etykiet itp. Nie można się też tłumaczyć, że się nie wiedziało, co się kupiło. Nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania!

 

Moim zdaniem jeden raz wystarczy hodowcy za wyprodukowanie (tą opłatę uiszcza Gospodarstwo Nasienne)

 

Byłam na praktykach w Danko i wierz mi, że tam hodowcy na swojej pracy kokosów nie zarabiają. Wręcz przeciwnie, polska hodowla jest w dołku finansowym. Moim zdaniem rolnicy, którzy cenią sobie polskie odmiany nie powinni migać się od opłat licencyjnych. To przecież nie są dobrowolne datki, jak na radio Maryja, tylko pieniądze, które się hodowcy prawnie należą. Przecież oni muszą mieć środki na prowadzenie hodowli. Jeśli nic się w tej sprawie nie zmieni to polskie hodowle zbankrutują albo zostaną wchłonięte  przez zachodnie koncerny. Gorzej, jak rolnicy zostaną na lodzie tylko z zachodnimi odmianami, zupełnie nieprzystosowanymi do naszego klimatu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jaka odmiana rośnie na polu można sprawdzić badając próbkę w laboratorium. Materiał genetyczny zawiera pewne markery, dzięki którym można łatwo zidentyfikować odmianę. Te markery nie znikają tak łatwo, na pewno nie po krzyżowaniu.

 

 

Ale mi chodzi o rośliny przed posianiem na polu. Jeśli już rośnie to owszem może i tak można sprawdzić. Wyobraź sobie teraz, że rolnik zbiera rośliny i lata po laboratoriach żeby mu sprawdzili czy ma płacić opłatę licencyjną czy nie. Paranoja.

 

 

Wysiewanie na swoim polu części nasion z zebranego rok wcześniej plonu umożliwia furtka nazwana odstępstwem rolnym. Dzięki temu rolnicy mogą zaoszczędzić na materiale siewnym, bo opłata licencyjna jest o połowę mniejsza. A co do kupowania od sąsiada i na targu... Materiał siewny odmian chronionych prawem autorskim może być sprzedawany tylko przez podmioty, które podpisały umowę z hodowcą (i odprowadziły mu opłatę licencyjną). Jeśli wysiewasz nasiona chronionej odmiany kupione od sąsiada, to obaj łamiecie prawo. W ogóle nie można kupować nasion odmian chronionych z niepewnych źródeł, tj. bez etykiet itp. Nie można się też tłumaczyć, że się nie wiedziało, co się kupiło. Nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania!

 

 

Bez sensu, wychodzi na to, że jak rolnik chce sprzedać zboże wyhodowane na swoim polu to musi je workować i etykietować (i jeszcze założyć firmę). Czy w którymś punkcie skupu widzieliście coś takiego? Ja jeszcze nie. Sprzedawca wcale nie musi sprzedawać swojego towaru jako materiał siewny, gdzie tak jest napisane? Sprzedaje je jako materiał paszowy albo konsumpcyjny i tyle. Nie musi informować kupującego o tym, że nie może siać tego zboża. A może wcale nie można sprzedawać tego zboża? To po co je siejemy? Żeby do rzeki wyrzucać?

 

 

Byłam na praktykach w Danko i wierz mi, że tam hodowcy na swojej pracy kokosów nie zarabiają. Wręcz przeciwnie, polska hodowla jest w dołku finansowym. Moim zdaniem rolnicy, którzy cenią sobie polskie odmiany nie powinni migać się od opłat licencyjnych. To przecież nie są dobrowolne datki, jak na radio Maryja, tylko pieniądze, które się hodowcy prawnie należą. Przecież oni muszą mieć środki na prowadzenie hodowli. Jeśli nic się w tej sprawie nie zmieni to polskie hodowle zbankrutują albo zostaną wchłonięte  przez zachodnie koncerny. Gorzej, jak rolnicy zostaną na lodzie tylko z zachodnimi odmianami, zupełnie nieprzystosowanymi do naszego klimatu...

 

 

A ja to nie muszę mieć środków produkcję? Rolnik to zasieje i mu rośnie tak? Jakoś zachodnie koncerny nie bankrutują i nie potrzebują ustaw żeby legalnie okradać rolników. Tylko w naszym kraju tak jest; lepiej więc żeby zbankrutowały i nie będziemy musieli głupich opłat wnosić. Zachodnie odmiany są lepsze i nowocześniejsze od naszych więc bardzo nie stracimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

na pewno warto wspierać swoją produkcję i wybierając jakiś produkt myślę o tym czy dam w ten sposób zarobić polskiemu pracownikowi, ale nie za wszelką cenę. Kiedy wiem, że coś jest po prostu złe, słabe wtedy tego nie kupuję. Tak jest też w wypadku odmian. Wybieram te lepsze, które sprawdzają się w moich warunkach. Fajnie gdy pochodzą z polskiej hodowli, ale jak nie to trudno. W dzisiejszych czasach trzeba myśleć o sobie i o własnym interesie  :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale mi chodzi o rośliny przed posianiem na polu. Jeśli już rośnie to owszem może i tak można sprawdzić. Wyobraź sobie teraz, że rolnik zbiera rośliny i lata po laboratoriach żeby mu sprawdzili czy ma płacić opłatę licencyjną czy nie. Paranoja.

 

To rolnik nie wie, co sieje? W przypadku, jeśli jakiś rolnik uprawia sobie na polu tę samą odmianę od 20 lat, to raczej nie ma problemu z opłatami licencyjnymi, bo nawet jeśli odmiana w rejestrze kiedyś się pojawiła to i tak już dawno znikła.. Ale jeśli ktoś regularnie kupuje nieetykietowany materiał siewny, np. na targu, to istnieje szansa, że narusza wyłączne prawo hodowcy. W takim przypadku trzeba przestać to robić i zacząć kupować materiał siewny od firmy nasiennej, albo kupić go raz i potem korzystać z odstępstwa rolnego.

 

Bez sensu, wychodzi na to, że jak rolnik chce sprzedać zboże wyhodowane na swoim polu to musi je workować i etykietować (i jeszcze założyć firmę). Czy w którymś punkcie skupu widzieliście coś takiego? Ja jeszcze nie. Sprzedawca wcale nie musi sprzedawać swojego towaru jako materiał siewny, gdzie tak jest napisane? Sprzedaje je jako materiał paszowy albo konsumpcyjny i tyle. Nie musi informować kupującego o tym, że nie może siać tego zboża. A może wcale nie można sprzedawać tego zboża? To po co je siejemy? Żeby do rzeki wyrzucać?

 

Masz rację. Sprzedawca wcale nie musi sprzedawać swojego towaru jako materiał siewny. A wręcz: nie może tego robić, jeśli nie podpisał stosownej umowy z właścicielem odmiany. Nie musi również informować kupującego o tym, że nie może siać tego zboża. To kupujący musi wiedzieć, że nie może tego zasiać.

 

A ja to nie muszę mieć środków produkcję? Rolnik to zasieje i mu rośnie tak? Jakoś zachodnie koncerny nie bankrutują i nie potrzebują ustaw żeby legalnie okradać rolników. Tylko w naszym kraju tak jest; lepiej więc żeby zbankrutowały i nie będziemy musieli głupich opłat wnosić. Zachodnie odmiany są lepsze i nowocześniejsze od naszych więc bardzo nie stracimy.

 

Oczywiście, że Ty też, jak każdy producent, musisz mieć środki na produkcję. Zarabiasz na tym, co wyprodukujesz i część pieniędzy inwestujesz w środki produkcji. Materiał siewny też jest środkiem produkcji, tak jak nawozy i ŚOR.

 

Mylisz się natomiast w kwestii "legalnego okradania". W USA i w UE również obowiązują podobne ustawy, chroniące odmiany jako własność intelektualną hodowców. Nie wiem jak jest we wszystkich krajach, ale w Niemczech duży procent rolników corocznie wymienia materiał siewny, kupując oczywiście kwalifikowany. Tam firmy hodowlane są w dobrej kondycji finansowej. Niestety, niemieccy rolnicy są bogatsi od naszych, więc mogą sobie na to pozwolić. Sieją dobry materiał, zbierają duże plony. Kółko się zamyka.

 

A jeśli jesteś bardziej zadowolony z zachodnich odmian to dobrze - na szczęście mamy wolny rynek :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

wszystko fajnie ale w tym roku była taka sytuacja że było sporo przesiewane akurat miałem pszenicę ozimąa rolnicy pytali o jarą bo kwalifikowana była po 2300 a zwykła 1000 i co ten rolnik ma poradzić przecież niema kasy i widoków bo rzepak zmarzł

jednym słowem różnica ceny jest KOLOSALNA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

rolnicy tez nie są w dobrej kondycji finansowej i jakoś producent danej odmiany się tym nie martwi

ponad 200 złotych za materiał Siewny to przesada  i jeszcze jakieś opłaty niby za te złodziejstwo mamy im uiszczać  :o :o :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W koncu za wszystko nas obarcza opłatami...i nie bedzie komu pracowac na gospodarstwie..najlepiej usunac wszystkich i wszystko....tylko ciekawe kto wtedy bedzie opłacal.....W zasadzie to rolnik pracuje na całą rzesze....hmmmm..nie nazwe tego  :o..i nie ma z czego odłozyc bo ciagle jakies OPÅTY!!!Dosc kurde wyzyskowi!!!! :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

nie odpowiadać na ich głupie formularze od i koniec kłopotu możesz swoją ziemie ugorować , nie mają wglądu w dane arimr wynocha z opłatami .A grining soul niech bezpłatne szkolenia prowadzi gdzieś indziej nie tu normalnym  rolnikom d..e zawraca :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak przedsiębiorstwa nasienne stoją na granicy bankructwa to zamiast wymyślać jakieś durne opłaty niech lepiej zejdą z ceną materiału siewnego to więcej sprzedadzą i prędzej wyjdą z dołka.Każdy by chętniej kupił kwalifikat jeśli nie byłoby tak kolosalnej różnicy cenowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

zakłady nawozowe bankrutowały i chciały dotacji  :o

po obniżkach cen są na kolosalnym plusie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Święta racja, ja też bym chętnie co roku wymieniał materiał siewny gdyby normalne ceny były. 150% normalnej ceny to już sporo ale 230%? Polska ekonomia: zbliża się granica bankructwa to zwiększmy ceny, podatki, opłaty itp. wtedy na pewno będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Macie rację, że kwalifikowany materiał siewny jest dla wielu rolników po prostu za drogi. Ale pamiętajcie, że na jego wyprodukowaniu zarabiają nie tylko hodowcy, ale też ci, którzy go produkują, tj. firmy nasienne i rolnicy, którzy prowadzą uprawy nasienne. Przecież trzeba wpakować kupę kasy w nawożenie i ochronę chemiczną, żeby wyprodukowany materiał był zdrowy i czysty od nasion innych gatunków/chwastów. Oni też nie pracują charytatywnie :o Ale zgodzę się, że zejście z ceny o kilkadziesiąt procent wydaje się być korzystne dla wszystkich stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

materiał nie jest wolny od innych gatunków widać to jak się kupuje niską odmianę więc mam prawo sądzić że każdy nie jest wolny , mało tego miałem w jęczmieniu głownię a to już przegięcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Materiał siewny to FARSA!!!!!!...i jeszcze za to chca opłaty hodowlanej....a wiem bo widziałem wiele razy jak przedsiebiorstwa nasienne brały zboze poprostu od rolnika i sprzedawały go dalej choc ten rolnik nie produkował zboza nasiennego.....kupili go za 120...a oni sprzedaja to po 230 zł...i nazywa sie to KWALIFIKANT..I PIERWSZY ODSIEW ha ha ha...Czesto tez zboze kwalifikowane było ze smieciami i plewami...a nie wspomne o tym ze kupiłem kilka razy z fuzarioza....POSLAD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Materiał siewny to FARSA!!!!!!...i jeszcze za to chca opłaty hodowlanej....a wiem bo widziałem wiele razy jak przedsiebiorstwa nasienne brały zboze poprostu od rolnika i sprzedawały go dalej choc ten rolnik nie produkował zboza nasiennego.....kupili go za 120...a oni sprzedaja to po 230 zł...i nazywa sie to KWALIFIKANT..I PIERWSZY ODSIEW ha ha ha...Czesto tez zboze kwalifikowane było ze smieciami i plewami...a nie wspomne o tym ze kupiłem kilka razy z fuzarioza....POSLAD

 

Napisz, która "firma nasienna" sprzedaje takie śmieci. Ostrzeżesz innych, żeby nie dali się oszukać O.o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

200zł opłaty od tony dla hodowcy odmiany to zdecydowanie za dużo. materiał siewny jaki można kupić a najczęściej jest to C1 powinien kosztować 50% więcej a nie 100%. Wyższe stopnie kwalifikacji tak mogą kosztować ale nie to co się sprzedaję w C1 a naprawdę czasami jest gorsze niż własne z 2-3 letniego siania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!


Zaloguj się