Koledzy może poradzicie.
Dokonałem ostatecznego szacowania szkód łowieckich na gryce. Koło wezwało "speca" który wyszacował śmieszne szkody. Z 45ha wyliczył 3t zeżarte, rozdeptane itp.
Nie będę wchodził w szczegóły jak bardzo to pole jest rozpierniczone bo aż się ryczeć chce. (rocznie strzelają tam około 70 sztuk )
Chodzi o to , że łowczy nie mógł się dodzwonić do "prezesa" w kwestii ugody (kwoty) proponowanej zresztą przez speca. W protokole wpisał około 4tys a do ugody proponował 10tys.
W protokole wpisaliśmy że w przypadku braku zgody koła na kwotę ugody zostanie wezwany biegły sądowy.
I tu mam pytanie. Kto go ma wezwać skoro się nie dogadaliśmy?