Opowiem Wam co przydarzyło mi się naprawdę. Sierpień 2014r. wybieram się w pole siać poplony, pakuje worki z facelią gdzie się da, do kabiny też. Wyjechałem z podwórka, rozpędzam powoli ciągnik, dociskam więcej gazu, słyszę jakieś dziwne buczenie.
Rozglądam się dookoła, nikogo nie ma, ale widzę z boku jakiś cień, który przesuwa się razem ze mną. Zacząłem się bardziej wychylać z siedzenia i widzę czarną chmurę dymu z mojego komina. Zawróciłem z powrotem.
Chyba turbina padła, silnik nie ma powietrza i dymi. Chcę ściągnąć rurę z turbiny, odpalić i zobaczyć czy się kręci. Oglądam te połączenia, jest tam też hamulec górski i zastanawiam się w jakiej pozycji powinien być siłownik przy otwartej przepustnicy. Trzeba to sprawdzić. No tak, tam gdzie jest włącznik (w podłodze) postawiłem worki z facelią. Worki nacisnęły przycisk hamulca górskiego i stąd ten dym. Przeniosłem worki na grubera i pojechałem w pole.
Dzięki ikcomas, bo Miodek ze mnie nigdy nie będzie.