ikcomas

Moderatorzy
  • Zawartość

    4199
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    182

Posty napisane przez ikcomas


  1. http://www.fotka.pl/profil/ikcomas/albumy/1,Ja/72039332,Skrecone_liscie_pszenzyta?authkey=38d90f79e82d429311765c3d3c37d0a6

    Kawałek pszenżyta nie pryskanego niczym (w tle widać dowód), sucho w tym miejscu też nie jest bo tam się znajduje prowizoryczny kompost i w tym miejscu jest zawsze mokro.

     

    P.S. Są tam też zdjęcia mojego Borwo (od 12 do 18 pięterek) i Ostrogi (od 7 do 11 pięterek), jak również zboża sąsiadów  :o


  2. U mnie pszenica chyba da sobie radę jak dostała na T2 siekierę z mieszanki Amistaru i Artei a pszenżyto chyba nie warto  :-\. Te ładniejsze wygląda nieźle a gorsze chyba nie ma sensu inwestować


  3. Raczej nie tym samym, od niego śmierdziało Chwastoksem. Terminy i dawki optymalne. Mam to co roku, pryskam różnymi środkami i zawsze to jest. Co prawda do progu szkodliwości bardzo daleko ale zastanawiam się nad przyczyną. Czyli stawiacie raczej na ŚOR a nie na szkodniki czy choroby? Jak tak to nie mam co się przejmować i tak się tego nie uniknie a takich roślin na hektarze to może ze 100 by się tylko znalazło.


  4. Widziałem jedną dorosłą skrzypionkę zbożową (u mnie nie miałem jeszcze z nią nigdy problemu) ale za to mnóstwo pieników ślinianek, też dorosłe owady. Larw nie widać tylko sporadycznie jak gdzieś chaberek został. Na razie nie zaczepiam, był rok (2007 bodajże) gdy na każdym źdźble była piana.


  5. Święta racja, ja też bym chętnie co roku wymieniał materiał siewny gdyby normalne ceny były. 150% normalnej ceny to już sporo ale 230%? Polska ekonomia: zbliża się granica bankructwa to zwiększmy ceny, podatki, opłaty itp. wtedy na pewno będzie lepiej.


  6. Potwierdzam, kto nie stosował fungicydów (a o takich nie trudno) będzie płakał w żniwa. Trzeba przygotować się na rdzę, jak będzie powtórka z tamtego roku to ja dziękuję.


  7. Jaka odmiana rośnie na polu można sprawdzić badając próbkę w laboratorium. Materiał genetyczny zawiera pewne markery, dzięki którym można łatwo zidentyfikować odmianę. Te markery nie znikają tak łatwo, na pewno nie po krzyżowaniu.

     

     

    Ale mi chodzi o rośliny przed posianiem na polu. Jeśli już rośnie to owszem może i tak można sprawdzić. Wyobraź sobie teraz, że rolnik zbiera rośliny i lata po laboratoriach żeby mu sprawdzili czy ma płacić opłatę licencyjną czy nie. Paranoja.

     

     

    Wysiewanie na swoim polu części nasion z zebranego rok wcześniej plonu umożliwia furtka nazwana odstępstwem rolnym. Dzięki temu rolnicy mogą zaoszczędzić na materiale siewnym, bo opłata licencyjna jest o połowę mniejsza. A co do kupowania od sąsiada i na targu... Materiał siewny odmian chronionych prawem autorskim może być sprzedawany tylko przez podmioty, które podpisały umowę z hodowcą (i odprowadziły mu opłatę licencyjną). Jeśli wysiewasz nasiona chronionej odmiany kupione od sąsiada, to obaj łamiecie prawo. W ogóle nie można kupować nasion odmian chronionych z niepewnych źródeł, tj. bez etykiet itp. Nie można się też tłumaczyć, że się nie wiedziało, co się kupiło. Nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania!

     

     

    Bez sensu, wychodzi na to, że jak rolnik chce sprzedać zboże wyhodowane na swoim polu to musi je workować i etykietować (i jeszcze założyć firmę). Czy w którymś punkcie skupu widzieliście coś takiego? Ja jeszcze nie. Sprzedawca wcale nie musi sprzedawać swojego towaru jako materiał siewny, gdzie tak jest napisane? Sprzedaje je jako materiał paszowy albo konsumpcyjny i tyle. Nie musi informować kupującego o tym, że nie może siać tego zboża. A może wcale nie można sprzedawać tego zboża? To po co je siejemy? Żeby do rzeki wyrzucać?

     

     

    Byłam na praktykach w Danko i wierz mi, że tam hodowcy na swojej pracy kokosów nie zarabiają. Wręcz przeciwnie, polska hodowla jest w dołku finansowym. Moim zdaniem rolnicy, którzy cenią sobie polskie odmiany nie powinni migać się od opłat licencyjnych. To przecież nie są dobrowolne datki, jak na radio Maryja, tylko pieniądze, które się hodowcy prawnie należą. Przecież oni muszą mieć środki na prowadzenie hodowli. Jeśli nic się w tej sprawie nie zmieni to polskie hodowle zbankrutują albo zostaną wchłonięte  przez zachodnie koncerny. Gorzej, jak rolnicy zostaną na lodzie tylko z zachodnimi odmianami, zupełnie nieprzystosowanymi do naszego klimatu...

     

     

    A ja to nie muszę mieć środków produkcję? Rolnik to zasieje i mu rośnie tak? Jakoś zachodnie koncerny nie bankrutują i nie potrzebują ustaw żeby legalnie okradać rolników. Tylko w naszym kraju tak jest; lepiej więc żeby zbankrutowały i nie będziemy musieli głupich opłat wnosić. Zachodnie odmiany są lepsze i nowocześniejsze od naszych więc bardzo nie stracimy.


  8. Ja też z Podlasia  :o

    Tylko, że po ostatnich zmianach w województwach dawne Podlasie jest teraz w okolicach Białegostoku a ja jestem niby na Mazowszu. Kot by się uśmiał.

    Miałem się kierować tymi komunikatami ale i tak obserwacja pola przeważyła.