-
Zawartość
4183 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
241
Typ zawartości
Profile
Fora
Galeria
Wszystko napisane przez Marecki
-
Z albumu Marecki
-
W zeszłym roku jak z żoną skądś wracaliśmy padło pytanie, co robimy na obiad. No frytki by się zjadło, ale zanim się je zrobi, to trochę potrwa, to może gotowe. Kupiłem w stonce, bo kiedyś niestety często tak było. Zrobiliśmy, zaczynamy jeść i myślałem, że coś ze mną nie gra, ale zaraz żona przestaje jeść i mówi, że idzie po nasze ziemniaki. A tamte kury dostały i specjalnego apetytu na nie też nie miały. Chyba dwa lata temu chciało mi się młodych ziemniaków na obiad, nasze jeszcze nie dorosły, to kupiłem w naszym wiejskim markecie. Połowę wzięliśmy na obiad, reszta została w piwnicy. Po paru dniach się o nich przypomniało, a one już całe czarne i w połowie zgnite. Strach myśleć, ile nawozu wtedy zjadłem Od tamtej pory jak moje się skończą, to nie jem ziemniaków, dopóki młode nie urosną, ale na pewno już nie kupię.
-
Całe szczęście rozkaz nie jest obowiązkowy i można nie skorzystać z premii, tą drogę wybieram. A jak ktoś chce, to pewnie. Ja nie wezmę, to zostanie więcej dla innych ;)
-
Właśnie. Masz kasę, ale już nie Ty decydujesz, co w nim rośnie i co wycinasz. Masz kasę, ale lasu już nie tak do końca. Możesz spacerować, grzyby zbierać, a o resztę pytać o zgodę. Pałukowi to odpowiada, mi nie.
-
Nie lubię pisać o plonach, bo ktoś inny mając lepszą ziemię i tak będzie się śmiał z moich "rekordów", bo nie ma pojęcia o uprawie mojej ziemi. Poza tym chyba tylko dwa lata tak mocno goniłem za plonem, raz się udało, drugi już nie. Ale np owies w normalnym roku (bez suszy) i przy nawożeniu bez przesady dawał mi 4, teraz mam 3, bez nawozu, bez chemii, od siewu do żniw wjeżdżam tylko po kamienie. Ta jedna tona nie jest dla mnie warta reszty nakładów i czasu, zabrałaby mi szczęście, o którym mówisz.
-
"Mądra" gazeta jakaś...
-
Nie powiedziałem, że nic nie zbieram.
-
Chodzi o to, czy zdąży? Dwa lata temu zabrakło mi dyni i dosiałem peluchę coś ok 10 maja. Urosła trochę niższa i miała mniej strąków, ale poza tym ok, wygląd i wymogi dopłatowe spełnione.
-
Z dopłatami bezpośrednimi kombinują, że ma je dostawać uprawiający, a nie właściciel. I tu powinno być podobnie, czyli dopłaty eko dla tych, którzy faktycznie uprawiają eko, bez durnych programów. A teraz to przede wszystkim dostają pseudoeko, jakieś ekogryki, ekosady itp. Sami nawet papierami się nie bawią, tylko zatrudnią znajomego z odr, który dobierze im program z jak najmniejszym nakładem i obowiązkami, a grubą kasą. Ja w to nie wchodzę, bo nie mam ochoty na papiery, kontrole i głupie wymagania. Wolę być eko sam dla siebie. Dwa lata temu dałem rsm tylko na 1/5 swoich pól. W zeszłym roku nic, w tym saletrę na 20 arów pszenżyta. Ale to też tylko dlatego, że mam niesprawny beczkowóz.
-
Ja zamierzam dłużej. A jeśli o to ekopole chodzi, to najprościej na piachu, bo wtedy chwasty nie mają sił rosnąć. Poza tym to nic trudnego, wystarczy odpowiednie zmianowanie, poplony, uprawki, a nie odłóg i samo wychodzi. Czyli po prostu ZDPR.
-
Coś w tym rodzaju, ale tak łatwo nie jest, bo ich zbiór jest w różnych terminach. Robię baloty, nie klocki. Poza tym świeżą słomę trudno się kompostuje, dlatego leży rok pod niebem, żeby była krucha. Potem mieszam bez przesadnej dokładności ze świeżą trawą, przed następnym pokosem mieszam i daję trawę na górę potem znowu mieszam. Kilka razy w ciągu roku to przerzucam i na wiosnę jest już gotowe.
-
Do mnie z reguły latem przyjeżdżają dzieciaki i nie jest wtedy łatwo. Jak jest chociaż dwoje, to czasem potrafią być w dziesięciu miejscach jednocześnie. Sam kiedyś też musiałem wszędzie być i wszystko widzieć. A to, że żyję, zawdzięczam kilku osobom, bo akurat były w pobliżu, kiedy ja koniecznie musiałem coś "sprawdzić".
-
@miwigos, zależy jeszcze, czy ktoś chce mieć dużo tego kompostu i zbiera na jego produkcję, co tylko się da, czy też robi kompost bardziej z konieczności, bo coś z tym dziadostwem spod kosiarki trzeba zrobić. Ja mam tą pierwszą opcję, bo uważam kompost za bardzo cenny nawóz. Zeszłorocznej materii teraz wiosną już po przerobieniu miałem ok 4m3. Tego do warzyw oczywiście. A jeśli chodzi o trawę... Kompostuję ją razem ze słomą. Niewiele pracy to wymaga, a w efekcie nie mając hodowli i obornika mam inną materię organiczną do wzbogacania moich piachów i nie mniej, niż miałem wcześniej obornika.
-
Mam jeszcze trochę, ale trzymam go na ziemniaki i daję trochę na górę kompostu przy zakładaniu pryzmy. Jest już tak przerobiony, że nic gnoju z niego nie czuć. Jadę jutro po kilka sadzonek na targ, mrozu już nie będzie. Moje wzeszły kilka dni temu.
-
Do warzyw mam osobny, trawa z ogródka, liście, odpady z kuchni itp. A jak czasem brakuje, to mam co roku dużą górę kompostu ze słomy i z trawy z łąk.
-
Nie kupuję, wolę swój kompost, jest wyglądem podobny do torfu. Ma o wiele lepszą wartość od tej kupnej ziemi. W ciągu sezonu dżdżownice go przerabiają i dlatego go ubywa. Co roku przychodzi świeża warstwa, zresztą większość warzyw w tunelu ma płytki system korzeniowy.
-
Miałem folię cztery lata. Jesienią wiatr ją porwał, ale w sumie przyczyną było leszczynowe drewno użyte do budowy stelaża, które z upływem czasu zrobiło się prawie czarne, co sprawiało, że w upały bardziej się nagrzewało, a przez to leżąca na nim folia robiła się coraz bardziej krucha. Pomiędzy belkami była jeszcze całkiem dobra. Nie ściągam na zimę, bo mam naokoło zakopaną w ziemi. Tunelu też nie przestawiam (teraz trzy dni go stawiałem, więc nie chciałbym tego powtarzać) i nie muszę, bo daję mocno próchniczne podłoże i co roku muszę uzupełniać warstwę ok 10cm, czyli co roku i tak jest świeża gleba. Swoją drogą z jakością folii też jest różnie. Wiecie, Panowie, że podawana w ofercie liczba sezonów nie oznacza lat? Ktoś sobie wymyślił, że jest sezon wiosenny i jesienny i takiego kalkulatora oni się w swoich opisach trzymają. Więc kupując folię czterosezonową, kupujemy folię, na którą producent daje nam gwarancję na dwa lata, a nie cztery. Więc jeśli wytrzyma nam cztery, to i tak jesteśmy 100% do przodu. Ale niestety nie zawsze tyle wytrzymuje.
-
Może chodzi o to, że stelaż stoi tyle lat w tym samym miejscu. Przy właściwym zmianowaniu, użyźnianiu gleby i zwalczaniu chorób jak najbardziej jest to możliwe. A nie zawsze można łatwo przestawić tunel na inne miejsce.
-
Rozumiem, że nie będziesz tego okrywać. Dałbym jakieś kapusty, kalafior, marchew, groch, fasolę, sałatę, bób. A gdybyś dał któreś właśnie z tych, ale oprócz grochu, to daj ten swój groch z pola po zebraniu warzyw jako poplon na zielony nawóz. Miałbyś dwie różne uprawy w jednym roku, nawóz w glebie i w przyszłym możesz dać pomidory.
-
@miwigos, z moimi zdolnościami to nawet eliminacje do master chef junior bym oblał. Lubię to robić, ale czy potrafię, to już inna sprawa. Żona uważa, że tak, a ja mam często inne zdanie. Sadzę tyle, że starcza mi do lata do świeżych. Zawsze są jeszcze dla mamy, teściów i dwóch szwagrów. Parę lat temu miałem tylko 10 arów, przyszła susza i nawet dla siebie na cały rok nie miałem. Od tamtej pory sadzę 20-25 i nie mam obaw, że zabraknie.
-
Dużo nas w domu nie ma, to se mogę pozwolić :) Jest tak zimno, że jeszcze nie sadziłem, w poniedziałek planuję to zrobić. Pole przygotowane prawie miesiąc temu, tylko ciepła brak.
-
Nawet czereśnia kwitnie tylko na końcu jednej gałęzi od północy, od strony wysokich świerków. Reszta gałęzi wciąż trzyma pąki zamknięte.