Marecki

Użytkownicy
  • Zawartość

    4340
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    249

Wszystko napisane przez Marecki

  1. Przez wszystkie trzy łąki prowadzi szeroki rów. Ok 2,5m na całości. Na tym zdjęciu po lewej stronie jest studzienka (teraz w wodzie), z której było odprowadzenie przez sąsiadkę i dalej na bagna w lesie. Ale brak tego odprowadzenia to jeden problem, a woda z drogi, której nie mam obowiązku przyjmować, to druga sprawa. Gdyby miała tu stać moja woda z moich pól, to ok, przeżyję to. Ale po kiego mi woda gminna? Ustawa mówi wyraźnie, że właściciel działki nie może zalewać działki sąsiedniej. Gmina jest zarządcą drogi i właścicielem działki, na której jest droga. Jako właściciel nie ma prawa lać do mnie tej wody, a ja nie mam obowiązku jej odbierać. I nie powinno mnie w ogóle interesować, co gmina zrobi z tą wodą. Bo odwróćmy sytuację. Mam wodę na polu, droga jest niżej, spuszczam wodę z pola na drogę. I co? I zaraz dostaję w łeb za złamanie wspomnianego prawa. Ale jak gmina do mnie leje, to ma być ok? Na jakiej podstawie?
  2. To jeszcze by musieli podciągnąć te ich sposoby na wsparcie tylko dla prawdziwych rolników. Bo ja mam drożne rowy, a brakuje dawnego drenażu do sąsiadki, która jest niżej i gdzie kiedyś normalnie woda odchodziła. Ale ona tego nie zrobi, bo jest jedynie rolnikiem z nazwy. Pola oddaje w dzierżawę, kasę ma dla siebie, zwrot akcyzy za paliwo ma dla siebie, a o wsparcie na kopanie rowu nie będzie się starać, bo niepotrzebna jej kasa, z której nic jej nie zostanie. A póki co nadal problemem jej woda z drogi, która do mnie jednak lecieć nie powinna.
  3. Tzn jak? Że z polecenia agencji żeby były kopane rowy?
  4. Z albumu Marecki

  5. Uwierz mi, że bez problemu może zalać. Gdyby wszystko było w jednej płaszczyźnie, stół jak na Żuławach, to faktycznie niewiele tej wody by było. Ale u mnie płasko nie jest. Pole mam na dołku, droga w jedną stronę do górki ma 100m, w drugą do górki jest 300m. Pola są wyżej, niż droga, więc robi się koryto, albo może lepiej rynna. Jak wiadomo, woda płynie tam, gdzie niżej. Na boki nie, bo są skarpy. No to w dół drogi. A na samym dole na odcinku 50m tylko moje pole jest niżej. Do tego w czasie roztopów na drogę spływa jeszcze woda ze zmarzniętych pól. Praktycznie cały zapas śniegu z odśnieżania drogi jest potem u mnie. Od dawna marzyło mi się mieszkać na strumieniem, ale kurde nie nad takim.
  6. Ewentualnie po trzynastce Ci pojadą ;)
  7. To mogliby jeszcze dać ciąg dalszy tego artykułu http://www.farmer.pl/produkcja-roslinna/nawozy/krir-nawozenie-obornikiem-do-konca-roku,75161.html Bo wniosek był, a co dalej?
  8. @miwigos, ciężko odpowiedzieć na Twoje pytanie. Bo są tacy, którzy sami czyszczą, Cyklop, wywrotka i jazda. Szczególnie ci, którzy mają łąki nad rzeką, bo od kilku lat bobry robią bałagan. W polach czyszczenie to rzadkość, nawet jeśli ktoś ma rowy, bo na tych górkach to rzadkość. Za to normą jest zasypywanie oczek śródpolnych. Ten rok pokazał każde jedno takie oczko :) Pokarało. Ale jeśli chodzi o drogi, to rowy są jedynie przy szosach. Przy polnych gminnych drogach nigdzie nie ma rowu. Tutaj woda ma spływać na pole, bez względu na efekt.
  9. Upadła kilkanaście lat temu.
  10. U mnie raczej nie było, bo i tak nie byłoby odejścia.
  11. Bezpośrednio może palcem nie wytykają, ale obgadują konkretnie, bo później się różnych rzeczy o sobie dowiaduję. Dobre jest też to, że jak ogół jest w jednej religii, to różne dziwne sytuacje mogą mieć miejsce i jest ok. Wystarczy, że ja coś inaczej robię, np jak w tym roku dość długo czekałem w kolejce na kombajn, to potem krążyły teksty "Jakby był katolikiem, to dawno by miał zesiekłe".
  12. Tu rowów nie ma, bo zbyt nierówne tereny. Za dużo górek. Często nawet tej miedzy nie ma, bo większość orze do drogi, albo nawet drogę.
  13. Ja się przyzwyczaiłem.
  14. Jest jeszcze jedna kwestia. Nie każdy jest katolikiem, więc nie każdy musi zwracać uwagę na święta (które jednak są katolickie) i na niedziele. Tylko że czasem lepiej to zrobić dla świętego spokoju, bo wyjątki nie są mile widziane.
  15. Chyba mamy wspólnego sąsiada... ;)
  16. Nie ma. Między drogą, a polem jest miedza, ok 30cm szerokości. Rowu brak, jak zresztą w całej okolicy, w dodatku przy okazji przejazdu równiarki obsługujący ją facet w każdym zagłębieniu drogi rozpycha miedzę na boki, żeby woda mogła spływać z drogi na pola. Łamią tym przepis, ale który chłop o tym wie...
  17. Horczyczak zajmuje się religioznawstwem...
  18. U mnie sąsiad z kółko o niedzieli gada "dzień święty trzeba świecić", a 15 sierpnia nawet w deszczu by jechał kombajnem. Z reguły unikam wyjazdu w pole w święta i inne takie, ale tylko ze względu na dziwnych ludzi, którzy potem potrafią rok o tym gadać. I najlepsze, wyjedź w niedzielę, miej awarię, to nikt ci nie pomoże.
  19. Panowie, pytanie mam. Czy ktoś z Was ma jakieś doświadczenie w rozmowach z urzędem gminy w sprawie zalewania pola wodą opadową z gminnej drogi gruntowej?
  20. Może u Ciebie są nadgorliwi, a gdzie indziej pobłażliwi, nie wiem. Żeby nie było, dzwoniłem do dwóch dawnych klientów, bo tylko ich znalazłem w telefonie. Obaj są rolnikami z działalnością. Jeden ma warsztat samochodowy, drugi transport. Pierwszy jest dalej na G12W, a drugi zmienił na G13. U obu Energa, zresztą u nas to norma. Swoją drogą założyciel tematu bardzo się interesuje, czy otrzymał odpowiedź...
  21. To mój drugi fach i ulubione zajęcie, oczywiście po ziemi i rogatych ;)
  22. Niekoniecznie. Jak zwykle najwięcej zależy od babki w okienku, jej nastroju i innych rzeczy. Spodobasz się jej, to o tym warunku może Ci wcale nie powiedzieć i przydzieli Ci G. Teoretycznie przepis każe jej co innego, ale dziwnym sposobem może bez konsekwencji go nie zauważyć. Za to spróbuj Ty "załatwić" sobie G, mając niby obowiązek posiadania C, to trzynastka dla załogi zakładu gotowa. Dlatego kierunek produkcji to jedno, a wyrocznia za biurkiem to osobna sprawa.
  23. Co masz? Mógłbyś trochę się bardziej przyłożyć do napisania swoich pytań i wątpliwości, bo ciężko złapać ich sens. A tak konkretnie, to artykuł jest sponsorowany, nawet podsunięty przez promotora, więc oczywiście wychwala jakość własnej marki. Do tego kilkukrotnie zaznaczone, że gospodarstwa są skazane na taryfę C. Że jak? Która ustawa to nakazuje? Klient sam wybiera taryfę i moc przyłączeniową. Taryfę możesz zmieniać np co dwa miesiące, ale zapłacisz za to. Za to możesz zmieniać ją bezpłatnie, jeśli robisz to nie częściej, niż raz do roku. Kolejna rzecz, to podawane w artykule ceny za energię. Czemu netto? Bo ładnie wygląda te 20 groszy. Tylko że nijak to się ma do rzeczywistości. Stawka netto za energię to dopiero początek jej realnych kosztów. Np w taryfie G12W dostaniesz oprócz stawki netto aż sześć stawek "brutto", które przynoszą największy syf na rachunku. I biorąc pod uwagę tą taryfę w dziennej mamy netto 0,32zł, a w nocnej 0,27 zł. Piszę z pamięci, ale jakoś tak to wyglądało. Tylko że doliczając brutto, o których nikt głośno nie mówi, otrzymujesz 0,75zł w dziennej i 0,55zł w nocnej. Nagle tak słodko nie wygląda. Kolejna sprawa to Twoje pytanie o sens zmiany taryfy. Ty sam powinieneś ten sens znać najlepiej, bo wiesz, jakie masz zużycie energii. Do gospodarstwa, w którym chłop ogląda telewizję i świeci jedną żarówkę, a w polu samo rośnie, wystarczy rozliczenie jednotaryfowe. Jak masz produkcję zwierzęcą, dochodzą Ci maszyny do obsługi, przygotowania pasz, dołożysz majsterkowanie w garażu itp i bardziej opłaca się przejść w rozliczanie dwutaryfowe. Za to możesz mieć te urządzenia i dwie taryfy, ale nie pilnuj "tanich godzin", to wyjdziesz jeszcze gorzej, niż na C. No i znaczenie ma też ilość zużywanych kWh. Przy kilkuset różnicę już widać po pierwszym okresie. Natomiast mieć założony licznik i siedzieć przy świecach to bezsens, bo za zerowe zużycie energii zapłacisz ok 30zł za miesiąc. Paranoja, ale nasze prawo tego nie pilnuje, tym bardziej nie ściga, a powinno. Więc w jednym, czy trzech zdaniach nikt nie może Ci doradzić, jaką masz wybrać taryfę. Każdy zna swoje zapotrzebowanie na energię, zwyczaje w jej używaniu i wie, jaką formę rozliczenia zastosować u siebie. Nie znając tych aspektów nie można mu doradzić, jaką opcję ma wybrać. Za to napisać można wszystko i wspomniany przez Ciebie artykuł jest tego świetnym przykładem.
  24. Lepiej nie, bo koli ;)