-
Zawartość
4137 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
240
Posty napisane przez Marecki
-
-
Dobrze, że nie chodziłem.
-
-
Dziś fajnie było bez tego wiatru. Część suszek w lesie położyłem, jutro resztę, zanim deszcz przyjdzie.
-
Pojutrze odwilż na parę dni. Zboża będą przechodziły test odporności na nagłe zmiany temperatury.
-
A na Cyckach prawie nic śniegu, teraz -8 i ten podły wiatr.
1 osoba lubi to -
-
Pałuk, pół dawki zabije moje eko :) mam wykę i nawet kropli nie mogę dać w sezonie. Z drugiej strony mi te rośliny nie przeszkadzają.
A jeśli chodzi o bodziszka, to myślałem, że on taki jest, że w cieniu lubi, jak mech. Bo mam go tylko przy lesie jednym, drugim i kolejnym, ale wszędzie tylko od północnej strony.
-
-
U mnie w środę spadło ok 8cm. Wczoraj stopniał, a dziś w nocy na nowo biało. Na drogach było ślisko, prawie do Świecia po lodzie jechałem, nigdzie wcześniej żadnej soli nie było, tiry stały pod górkami. A na Cyckach zero śniegu, w dzień na plusie, sąsiad jeździł mulczerem po kuku.
-
A teraz jest "jutub" i słyszymy "do garnka wrzucamy mięcho". Już nie musi być czysty :)
-
Tutejszym zwyczajem byłoby raczej właśnie wszystko od podłogi po sufit upieprzyć w tłuszczu i zostawić żonie do zmywania. Ale całe szczęście połowę krwi mam z innych stron i umiem docenić pracę, którą żona wykonuje, torej czasen nawet nie zauważam, a samo się przecież nic nie robi. Dlatego lubię robić przy garach, ale też nie wstydzę się stać przy zlewie, czy złapać odkurzacz i mopa. Nie dzielę zajęć w domu na takie, które powinna wykonać żona, bo ja się ich nie podejmę, za to są rzeczy, które ja robię i jej nie pozwolę ich ruszyć. Np przy mięsie wolę sam robić, a żonę proszę dopiero, jak potrzebuję trzeciej ręki.
A zmywarkę mamy od dawna, tylko że nie wsadzę do niej kilku dużych garów i misek i to już nie będzie oszczędność.
Przez Ciebie znowu nie na temat :)
-
Prosiaczek parę dni temu też zabłysnął... Jak czasem widzę gdzieś te nastrzykiwane szynki po 30 zł, to się zastanawiam, ile w takim razie te nasze peklowane by kosztowały.
-
Stoję przy garach do końca, czyli ja myję. Żona czasem pomaga słoiki przygotować, ale cały bajzel jest mój.
Pałuk, nie gadaj, że po świniobiciu bierzesz piwo, a gary żona ogarnia :) Ja bym Cię wykopał z domu ;)
Swoją drogą jak facet myje gary po swojej "działalności", to wie, że to też wymaga pracy i nie sięga ciągle po nową miskę, bo potrzebuję do tego i sramtego. Mnie akurat mycie garów nigdy nie bolało, ale czasem dobrze jest się zastanowić, ile na fakcie tego trzeba wybrudzić.
-
Kiedyś tego nie znosiłem, bo nie umiałem. Wystarczyło "parę" razy coś spieprzyć, czyli przesolić, przypalić i ogólnie zepsuć, żeby zaczęło w końcu coś wychodzić. A jak coś się udaje, to sprawia przyjemność i chce się robić więcej.
-
Nie, dieslowskie :) Nogi to wolę konkretnie obgryzać, dlatego te poniżej golonek nie są moim przysmakiem. A same golonki to pieczone na brązowo, lub duszone w kiszonej kapuście na ognisku w kociołku.
-
Od mięsa na chwilę tak ;) tylko jeść będę :) a łapy w garach, ale tych wysokoprężnych. Dlatego zapas zupy się przyda.
-
Nie znam się, ale wg mnie zjechanie go teraz pomoże mu się rozłożyć, bo jest zielony i miękki, za to wiosną da więcej próchnicy. Jak mam np słomę zostawioną na polu, to poplon kasuję jesienią. Jak nie było słomy, czy kompostu, to zostawiam do wczesnej wiosny.
-
No bo ja w większości z łopatki robię ;) Wczoraj boczki się uwędziły, baleron też doszedł, za chwilę biorę się za mięso na słoikową, a w międzyczasie salianka będzie się gotować. Potem schaba na dojrzewającą przyprawić i do końca tygodnia będę miał spokój :)
-
Tego tfu świętego bym pogonił w tych dresach na śnieg.
@jarki, co ja niby z łopatką wymyśliłem, bo nie kojarzę. W słoiku?
1 osoba lubi to -
Dziś pasztetowa w nowej wersji. W niedzielę przygotowany farsz, wczoraj wędzony w grubych osłonkach, a dziś zapakowany w słoiki i się pasteryzuje. Czyli jednak można mieć wędzoną pasztetową ze słoika ;)
-
Wreszcie do Wielkopolski też dotarł brak wody, a tak to zawsze było, że jak może byc jesienią sucho.
-
Dziadek miał na polu za stodołą w jednym miejscu górkę na pół metra, szeroką na ok 20 m, podobno niemiecki czołg miał być tam zakopany. Wg map tylko tam była II klasa, nazywał to piachem.
-
Bo to pić na wodę. Ktoś zza biurka to robił. Ja mam np na IVb piach, a dalej na VI glinę.
-
w Tematy ogólne
Napisano · Zgłoś post
Śnieg chyba plonów nie przykrywa.