-
Zawartość
4353 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
259
Typ zawartości
Profile
Fora
Galeria
Wszystko napisane przez Marecki
-
Kto zgadnie, z jakiego to filmu ??? @ar, nie podpowiadaj. ;) Na początku listopada zgłosiłem do koła łowieckiego wystąpienie na mojej uprawie szkody łowieckiej. Szkoda miała miejsce na pastwisku i pszenżycie ozimym. W największym stopniu zniszczeniu uległo pastwisko. Szkody zostały wyrządzone przez dziki. W kolejnych dniach wystąpiły dalsze szkody, dlatego trzy dni później ponownie zgłosiłem zaistniałą szkodę. Mimo to koło nie zareagowało na żadne z tych zgłoszeń. Dlatego na początku marca ponownie zgłosiłem zaistniałe jesienią ubiegłego roku szkody. W odpowiedzi otrzymałem pismo o zmianie osoby upoważnionej do przyjmowania szkód wyrządzonych przez zwierzynę łowną. Wysłałem kopię zgłoszenia szkody na podany w piśmie adres, mimo że w Urzędzie Gminy poprzedni adres do zgłaszania szkód łowieckich jest nadal aktualny. Otrzymałem od sekretarza koła po siedmiu dniach wiadomość sms o treści: "SZACOWANIE.SZKODY.JUTRO.DO.POÅUDNIA." Tym samym koło nie dotrzymało terminu o poinformowaniu mnie o szacowaniu do dwóch dni przed. Po wyjściu z samochodu sekretarz koła rzucał w moją stronę złośliwe komentarze, nazywał kłamcą i oszustem. Zanim doszliśmy na miejsce szkód krytykował mój wybieg dla bydła, bo jego zdaniem to miejsce powinno inaczej wyglądać. Na miejscu zarzucał mi wyłudzenie rok temu odszkodowania, które jego zdaniem nie należało mi się, mimo że doszliśmy wtedy do ugody. Twierdził również, że za otrzymane pieniądze nie kupiłem nasion traw i nie siałem ich, a jedynie wyrównałem pastwisko bronami, co w żadnym wypadku nie jest prawdą. Szukał na pastwisku mchu, żeby udowodnić mi zły stan uprawy i brak wapnowania gleby. Pokazywał puste miejsca i suchą trawę, nazywając to pastwisko ugorem. Na nic zdały się moje wyjaśnienia, że z powodu późnej i zimnej wiosny rośliny nie rozpoczęły jeszcze wegetacji i nie wypuściły tegorocznych pędów. Machał cały czas jakimś wydrukiem zawierającym zalecane proporcje składu ilościowego mieszanki roślin, jakie powinny być na pastwisku. Jednak nie podał ani autora, ani źródła tego wydruku, nie pozwolił do niego z bliska zajrzeć, co nasuwa wątpliwości odnośnie jego fachowej wartości i pochodzenia. Potem miał miejsce kolejny dziwny fakt. Sekretarz koła, będący dalej szacującym, zażądał, że idziemy obejrzeć szkody w owsie. Zdziwiłem się, gdyż żadnych takich szkód nie zgłaszałem. Jednak on uparcie twierdził swoje i że idziemy obejrzeć te szkody. Poprosiłem go o pokazanie mi zgłoszenia tych domniemanych szkód w owsie. Po chwili szukania w teczce pokazał mi moje zgłoszenie, wskazując dumnie na napisaną przeze mnie treść zgłoszenia "owies - powierzchnia 2 ha". Ale gdy pokazałem mu tytuł i treść tego druku, że jest to zgłoszenie założenia uprawy, a nie zgłoszenie szkody łowieckiej, to zaniemówił, a potem krzyczał, że jego takie zgłoszenia nie interesują, że jego obchodzą tylko zgłoszenia szkód, a tym moim papierkiem to sobie może coś podetrzeć. W każdym razie dziwny jest fakt, że osoba będąca sekretarzem koła łowieckiego i szacującym te szkody nie potrafi odróżnić dwóch różniących się od siebie treścią i celem składania zgłoszeń. Następnie sekretarz powiedział, że idziemy obejrzeć zgłoszone przeze mnie szkody na pszenżycie ozimym. Przeszedł przez moje ogrodzenie na pastwisku, wszedł na żyto sąsiada, doszedł kilka metrów dalej do miejsca gliniastego, gdzie widać było bryły ziemi i powiedział z uśmiechem do stojącego obok mnie skarbnika koła (drugiego szacującego) "Widzisz? Tak jak wtedy mówiłem. Tu prawie nic nie wzeszło." Dopiero gdy go uświadomiłem, że to nie pszenżyto, a żyto i nie moje, a sąsiada, to chrząkał i wrócił przez miedzę na moje pole. Więc skoro szacujący oglądając zboże sąsiada twierdzi, że jest to moje zboże i że jego zdaniem źle uprawiam, to czy można się od niego spodziewać rzetelnego i prawidłowego szacowania szkód łowieckich? W drodze powrotnej na podwórko nie potrafił odpowiedzieć na moje pytania, dlaczego od jesieni dopiero teraz zareagowali na moje zgłoszenia. Nie obchodził go też fakt, że czekając na szacowanie nie mogę prowadzić żadnych upraw, żeby nie zniszczyć dowodów, co spowodowało, że od prawie pięciu miesięcy nie mogłem nic zrobić na tym pastwisku. Ruń jest ciągle zniszczona, zbuchtowana przez dziki, porasta chwastami, nie mogę prowadzić bardzo potrzebnego w tym czasie nawożenia, ani nie mogę swobodnie korzystać z tej uprawy. Mimo to koło nie czuło się zobowiązane do terminowego szacowania. Poza tym po szacowaniu (o ile tak wygląda szacowanie) szacujący nie sporządzili protokołu szacowania, wobec czego przysługującej mi kopii protokołu również nie otrzymałem. Jednocześnie nasuwa to poważne obawy co do uczciwości tego szacowania. Wsiadając do samochodu sekretarz powiedział mi jeszcze z uśmiechem, żebym tyle papierów nie wysyłał, bo to i tak nic nie da. Tak wygląda szacowanie szkody łowieckiej po kaszubsku, które miało miejsce u mnie w sobotę.
-
No to u mnie korek strzelił na cześć Twojej pszenicy. ;)
-
Czas na forum trzeba ręcznie sobie ustawić, czy po świętach będzie to miało miejsce z automatu? Bo na razie posty idą o godzinę do tyłu. :P
-
U mnie też trochę mroziło i były pewne obawy z tego powodu, ale z drugiej strony bardziej obawiałem się suszy, bo wody gruntowej brak, opadów tez bardzo mało, więc wolałem nie czekać. Istniała też opcja, że w razie niepowodzenia będę siał drugi raz razem z innymi, ale chyba nie będę musiał z niej korzystać
-
Zdjęcie zrobione dziś po południu. 24 dni od siewu. Ostatnie dni były troszkę cieplejsze i zaczął puszczać kiełki. Sąsiedzi dopiero wzięli się za sianie, więc mój jest trochę do przodu. ;)
-
To zależne od powierzchni?
-
Tak, @ar'owi zdrowych jaj życzymy. :P
-
Powyższego chrisa już dawno tu nie było, więc nie piszę do niego, ale do innych zainteresowanych. Bo mnie ten temat też ciekawił, więc 18 marca zwróciłem się z podobnym pytaniem do arimru. Na moje nieszczęście skorzystałem z drogi mailowej, a wczoraj otrzymałem odpowiedź. 4 strony cytowania paragrafów, ustaw itd, a na koniec wiem tyle, co wcześniej. Więc polecam udanie się osobiście do okienka agencji i ja też w sprzyjających okolicznościach w najbliższym czasie z tej opcji skorzystam.
-
Pogoda dziś u mnie ciemnawa, sporo chmur, ale niestety padać nie chce. Wszak mimo to z okazji najbliższych dni ludzie sobie życzenia składają, więc ja dla Was też jakieś znajdę. Świąt co prawda nie obchodzę, ale Wy tak, dlatego życzę Wam miłej zabawy, nie obżerajcie się za mocno, pić pozwalam ;) i pomimo złej zimy i nadchodzącej suszy życzę udanych plonów.
-
Ty mnie też, że mogę chociaż ziemią się równać z Tobą. :P
-
@jarki, pożyczę Ci trochę tej mozaiki. ;) Ktoś dopiero tu pisał o glinie na dołkach, a ja na dołkach mam swój "czarnoziem" :D a górki to właśnie glina albo piach, lub piach i w środku piachu glina. Przed żniwami to widać, bo jedziesz ścieżką i masz zboże falami. ;)
-
Dokładnie. Jest zimno i u mnie przynajmniej sucho. Ale jak @Jarki mówi, sąsiedzi są już do tyłu, bo suszą ziarno w stodole. Nie bałem się powrotu zimy, a z takimi korzeniami będę się bał suszy mniej niż oni.
-
http://img1.garnek.p...0.jpg/owies.jpg
-
A, to rozumiem. Bo szukam szukam i myślałem, że jak zwykle tylko mój smark czegoś nie posiada. Czyli będę musiał dalej używać swojego programu, bo z kompa na forum byłem dopiero dwa wieczory w tym roku. :P
-
Ale to na kompie czy na smarkfonie?
-
Od obu kierowców i od kiły łupieskiej. :D
-
Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale w ustawieniach profilu mam zaznaczone odpowiednie pozycje (zresztą do niedawna działało ok), a zdarza się w ostatnich dniach dość często, że powiadomienie o prywatnej wiadomości przychodzi dzień później. Kiedyś przychodziło w ciągu kilku minut, teraz dostałem po dwóch godzinach, ale coraz częściej przychodzi dopiero dzień później. Czego to może być wina?
-
Kiła podsunęła ciekawą myśl - szkody łowieckie i wymarznięcie oziminy jednocześnie. Zainteresowanych zapraszam do lektury. Sądzę, że temat będzie jeszcze się rozwijać. http://goo.gl/U65vBs A tutaj temat, gdyby ktoś chciał sobie krew w żyłach podgrzać: http://goo.gl/H0A9R7 U mnie np coraz więcej jest żurawii i innego ptactwa, czyli przeszkadzajek. Wsiałem pół miesiąca temu owies i ciągle coś siedzi na polu i dłubie w ziemi za ziarnem. Jeszcze gorzej będą mieć za dwa miesiące ci, którzy sieją kuku, bo żuraw idzie rządkiem i skubie. I co takiemu zrobić? Zgodnie z prawem pierwszego dnia nie wolno nic, bo się biedne mogłoby zestresować. Dopiero drugiego dnia można zacząć klaskać, żeby je wypłoszyć. Ale tylko klaskać, nie ma mowy o żadnym gonieniu. To są zalecenia ministra środowiska. Tylko ani taki minister, ani kłusownik się nigdy nie zastanawia jadąc wózkiem po markecie i wkładając do niego różne produkty, skąd się one wzięły. No bo przecież nie z jego polowania.
-
Oj, weź. Ludzie to widzą. :D Po prostu Bolek jestem. Skąd mogłeś wiedzieć. :D :P A mając jeszcze tą świeczkę to życzę sobie więcej tematów, w których mógłbym pomóc, Wam więcej pomocy ode mnie no i ogólnie więcej reklam, bo bez nich nudno jest. ;)
-
Jako że jestem tu od roku, życzę wszystkim takiej samej pomocy i miłej rozmowy, jakich ja tutaj doświadczyłem. Polecam to forum.
-
Pewnie znowu się pomylę, ale na forum są specjaliści i będzie komu mnie poprawić. No to powiem, że septorioza.
-
Dziś na wsiowym szkoleniu dowiedziałem się, że nikt w gminie jeszcze nic nie siał. Czyli z moim owsem jestem nadal pierwszy. Niektórzy to w ogóle nieśmiało się przyznawali, że sieją nawozy, jakby to czymś zabronionym było. Z jakimi ludźmi żyć przyszło...
-
Zobacz @lokizom, niby tak niedaleko, a u mnie od ładnych kilku lat owies to najbardziej pewne i najlepiej plonujące zboże. A niestety zawsze sieję najwięcej żyta, bo mi słoma potrzebna. W tamtym roku pomimo suszy owies dał mi plon dwa razy większy od żyta i 30% od dowalonego pszenżyta.
-
Tak, ryzyko było, bo taką zimą straszyli... Dzisiaj miało być według tamtych prognoz 20cm śniegu i -12 stopni. A tu słońce, po 16 było jeszcze 10 na plusie. I zapowiada się, że kolejny raz owies będzie najlepszym zbożem u mnie. Ale to Twoja wina, przez Ciebie tak szybko siałem. :P ;)
-
Owies po dwóch tygodniach ma kiełki 3-5mm. Małym problemem są wróble i żurawie, bo nikt w okolicy nic jeszcze nie siał, ale mam nadzieję, że coś w ziemi zostawią.