-
Zawartość
4207 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
241
Typ zawartości
Profile
Fora
Galeria
Wszystko napisane przez Marecki
-
Też próbowałem, ale musiałbym przyznać, że jestem członkiem kiły, a na to nawet w myślach sobie nie pozwolę. Trochę szperałem w tym ich dzienniku i właśnie częstą ich metodą jest jak to nazwałeś wprowadzanie tematów zastępczych, zrzucanie winy na rolnika o brak papierka który wcale nie jest potrzebny. Albo z tym łamaniem zasad agrotechnicznych. Bo o tym też trochę było, ale już nie chciałem wklejać kolejnego linku, żeby nikt nie miał pretensji, że pół ich dziennika tu kopiuję. A wymyślają np badanie gleby, że rolnik dał mało nawozów, że nie daje wapna itd i trzeba w protokole podać, że jego uprawa jest słaba i mają na czym uciąć odszkodowanie. Do tego nazywają nas wyłudzaczami i oszustami. Wszystko żeby tylko odwrócić uwagę od siebie i swoich obowiązków. Darz Bór. :-)
-
Przychodzi na dyskotekę trzech chłopaków, dwóch luzaków i jeden nieśmiały. Dalej na sali tańczy dziewczyna, która się temu nieśmiałemu podoba. Ci dwaj mówią do niego: - I tak do niej nie zagadasz. A nieśmiały: - Zagadam. - Nie zagadasz. - Zagadam. - Nie zagadasz. - Zagadam. I tak się sprzeczają, a dziewczyna w tym czasie wychodzi do toalety. Nieśmiały idzie za nią i czeka na nią pod drzwiami. I tak czeka, czeka... Dziewczyny nie widać, ale dalej czeka, czeka i czeka... W końcu drzwi się otwierają, dziewczyna wychodzi, a on do niej: - Co, srało się?
-
Mój błąd i oberwałem. Za dużo czasem gadam i przez to tak wyszło. Albo przez grzyby, które we wtorek znalazłem i zrobiłem na obiad. Wydawało mi się, że nie miały kropek... W każdym razie nie powinienem się wtedy odzywać i przepraszam Panią admin za obrazę. Nieraz się spotyka informacje, że kiła chce dodatkowe dokumenty co do własności działki, mapki geodezyjne itd. Tutaj coś na temat, czy faktycznie trzeba to przedstawiać: http://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/interwencja/lowiecka-biurokracja/ A tu rozmowa kiły na ten temat: http://lowiecki.pl/dziennik/forum.php?f=21&t=49415&numer=2106
-
No ja nie chciałem o aż tyle prosić, dla mnie ostatnia strona to już byłoby dużo. Ale Tobie wypada. :-)
-
Dokładnie to miałem na myśli. Oczywiście jeśli obecna sytuacja światowa i budżet krajowy na to pozwalają.
-
Czy istniałaby możliwość, żeby "klawisze" do przewijania stron działały na dwa sposoby? Chodzi mi o to, jak czasem się spotyka, że "poprzedni" i "następny" przesuwa o jedną stronę, a strzałkami pod nimi można przerzucić od razu odpowiednio na pierwszą lub ostatnią stronę. Szczególnie w wersji mobilnej byłoby to przydatne, bo w niektórych tematach trzeba przewijać np kilkanaście stron. Dziękuję.
-
Trzej koledzy naradzają się przed wspólnym wyjazdem na polowanie: - A wiec wyjeżdżamy jutro o piątej rano. Bierzemy strzelby, psy i skrzynkę piwa. - A może dwie? - Ostatnio, jak wzięliśmy dwie, zastrzeliliśmy psa. - No to psa nie weźmiemy. - Dobra, a wiec wyruszamy o piątej. Psa nie bierzemy. Zabieramy ze sobą strzelby i dwie skrzynki piwa. - A może trzy? - Czy nie pamiętasz, ze kiedyś, jak wzięliśmy trzy, to ty sam oberwałeś w nogę! - Możemy nie brać broni. - W porządku. Wyjazd o piątej. Psa i broni nie bierzemy, ale bierzemy trzy skrzynki piwa. - A może weźmiemy jednak cztery? - Jak wzięliśmy kiedy cztery, Mietek wychodząc z samochodu, przewrócił się i złamał sobie rękę! - Ale przecie możemy nie wychodzić z samochodu! - Zgoda. Wiec podsumujmy: wyruszamy na polowanie jutro o piątej rano. Broni i psa nie bierzemy, cztery skrzynki piwa i z samochodu nie wysiadamy. Wchodzi facet z wadą wymowy do sklepu mięsnego. - Fofłose fu hilo młymła! - SÅUCHAM?! - Fofłose fu hilo młymła! - SÅUCHAM?! - NO FU HILO MÅYMÅA! Sprzedawca wychodzi na zaplecze i mówi do kolegi: - Obsłuż klienta, idę do kibla. Kolega wychodzi i pyta: - Co panu podać? - Fofłose fu hilo młymła - CZEGO! - MÅYMÅA! Sprzedawca woła kierownika: - Panie kierowniku, może pan zrozumie czego chce ten facet? Kierownik chcąc dać przykład personelowi, bardzo uprzejmie: - Czym mogę panu służyć? - Hucze, FU HILO MÅYMÅA! - Mógłby pan powtórzyć? - FOCHYLONY SHLEF, FU CHILO MÅYMÅA CHŚIAÅEM! Kierownik przypomina sobie, że na zapleczu mają sprzątaczkę z wadą wymowy. Woła ją i tłumaczy o co chodzi, po czym wychodzi na zaplecze. Sprzątaczka obsługuje klienta: - Fucham chana? - Fu hilo młymła! Sprzątaczka zważyła, spakowała, skasowała i wychodzi na zaplecze. Wszyscy do niej podbiegli. - No i co on chciał? - No jah fo - fu hilo młymła.
-
Szkoda że nie ma wyborów na ustanowienie lub odwołanie jakiejś kiły. Bo one też powinny być selekcjonowane, a te szkodliwe usuwane. Jak z dzikami robią, tak powinno być z nimi. Populacja cwaniaków i krętaczy usunięta, a zostać powinni prawdziwi myśliwi. Bo trzeba przyznać, że tacy też istnieją, mają swoją pasję, żyją tym, ale też zobowiązują się do konsekwencji, jakie myślistwo ze sobą niesie. Znam paru takich i szanuję. Ale czemu jest ich tak mało, a reszta musi być inna? http://www.to.com.pl/wiadomosci/ostrow-mazowiecka/art/6363124,dziki-sa-prawdziwa-plaga-niszcza-rolnikom-uprawy-a-rolnicy-walcza-o-odszkodowania,id,t.html A tu UPARTY ROLNIK: http://lowiecki.pl/dziennik/forum.php?f=21&t=97191&numer=3303 I jeszcze tu coś mam. Jarki dał link do Sprawy dla reportera z 1 października 2015. Tu też jest coś o tym oszukiwanym małżeństwie: http://pigipedia.blogspot.com/2015/10/spieszmy-sie-zadawac-trudne-pytania-bo.html?m=1 Może jeszcze coś bardziej z moich stron: http://www.strefaagro.dziennikbaltycki.pl/galeria/gmina-sierakowice-rolnicy-spieraja-sie-z-mysliwymi-o-straty-lowieckie-zdjecia-wideo-zdjecie-3 Ta jedna łąka to wygląda całkiem jak u mnie. Gdzie się nie czyta, to wyraźnie widać, że kiła na różne sposoby chce robić z nas wariatów. I niestety są też przykłady niewiedzy rolników, jak zgłaszać szkody i jak dbać ze swojej strony o całą procedurę, żeby potem nie stracić przez jakieś niedopatrzenie. Musimy się szkolić w temacie szkód, bo ktoś inny szkoli się przeciwko nam. Prawo łowieckie ma swoje wady i pewnie długo będziemy czekać na jego zmianę, bo w rządzie jest zbyt wielu kłusowników. Ale ten link z pirol-u zamieszczony wyżej zawiera cenne dla nas wskazówki, jak to nieudolne prawo wykorzystać na naszą korzyść, jednocześnie nie łamiąc go jak kiła. Najgorszą rzeczą z możliwych jest dochodzić swojego i potem odpuścić. Bo przez to pozwalamy kiłom zrobić z niego prawo łupieskie. Nie wolno nam się poddać ani twierdzić, że u mnie szkoda jest za mała. Mam prawo zgłosić szkodę wielkości buta. Odszkodowanie się nie należy, ale przyjechać muszą i niech zobaczą, że problem z dzikami ciągle istnieje.
-
Tak, dobrze że powiedział o tych butelkach pod amboną i groźbach. Albo jak ten zielony nibyrzeczoznawca gadał, że facet nie dopełniał wymagań agrotechnicznych. Kombinują jak tylko potrafią i się szkolą nawzajem, żeby tylko nie płacić za to, co ich dziki robią. U mnie w żniwa sąsiad wypuścił balota na ogrodzenie (niby nie zauważył tego), krowy wyszły i połamały ok 20 m^2 qq drugiego sąsiada. Taką miałem od niego jazdę, że głowa mała, mimo że to nie z mojej winy. A zielone polary żywią swoje zwierzaki na naszych uprawach i to jest w porządku. Parę dni temu widziałem, że 500m od mojego pola na ugorze zostawili buraki. Zamiast karmić te chabety daleko w lesie to zapraszają na pola.
-
http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/3782187,dzik-poszedl-w-szkode-a-zaplaci-rolnik-walczy-z-kolem-lowieckim,2,id,t,sa.html Najlepsza jest wypowiedź tego kłusownika na drugiej stronie. Szkody to wina rolników i rolnik jest zły, bo się szkoli o odszkodowania. Za takich nas mają i dlatego tak ciężko wywalczyć swoje. Do tego te 4zł za kg. Z góry wie, ile za kabana dostanie, a rolnik zawsze hoduje z niewiadomą za ile sprzeda. To teraz wiem, ile kasy mi łąkę ryje. 1/4 sztuk u mnie chodzących by ubili i byłbym pocieszony a za pozostałe sztuki mieliby dla siebie lub na inne odszkodowania. I qrde kasy nie mają. Mogę ich doradcą zostać. I jeszcze to: https://sgp.pl/szkody-lowieckie-aspekty-prawne-i-praktyczne/ Czyli istniejemy dzięki kile, bez niej bankrutujemy. Błogosławiona niech będzie kiła, która daje nam chleb na każdy dzień.
-
To fakt. Musiałem w słowniku sprawdzać, co to znaczy. http://monitorlowiecki.pl/prawo-lowieckie/108-przedawnienie-roszczen-o-wynagrodzenie-szkody-lowieckiej-w-uprawach-i-plodach-rolnych.html Wrzuciłem, bo nie znalazłem wcześniej w tym temacie forum podobnych informacji, a może komuś to się przyda. Dobrze, że kiła nie może szybciej przedawnić szkód. Najlepiej po tygodniu by chcieli. http://www.lowiecki.pl/dziennik/forum.php?f=11&t=416339&numer=2781 Zwróćcie uwagę na wpisy niejakiego Predatora II. W pierwszym tłumaczy, jak kiła może uciec od komornika. A w drugim, jakich haków szukać na rolnika, żeby obniżyć odszkodowanie do minimum.
-
Może ten admin do kiły należy i coś go zabolało...
-
Co tu czytać, jak kolegi wpisów nie będzie? Toż to będzie forum bez jaj.
-
Podlasie to też "dzikie" zagłębie. I pewnie też zawzięte kiły. Bo takie to raczej z reguły są. Ale trzeba się uczyć z nimi wygrywać, walczyć o swoje i nie odpuszczać, bo oni i tak mają o wiele lepiej od nas, a dla ściemy płaczą, że nie mają pieniędzy na odszkodowania. Tylko że rolnika nie stać na bycie myśliwym. A z drugiej strony nawet gdyby było mnie stać, to zielonego polaru bym i tak nie chciał nosić. Mało miałem z nimi na razie do czynienia, ale zdążyłem już trochę poznać ich metody oszukiwania. Takie poradniki z wir-u, pirol-u i rady od doświadczonych kolegów są bardzo pomocne. Z takim zapleczem można brać "za szablę". W agrobiznesie właśnie był temat dzików i wypowiedź rolnika, u którego były szkody. Że zdaje sobie sprawę, że kiły nie mają pieniędzy i poszedł z nimi na ugodę i nie żądał pełnej kwoty odszkodowania. No jak my tak ich będziemy uczyć...
-
U mnie wiosną w zbożu i burakach gadali że za mała szkoda. I odpuściłem, bo faktycznie była mała a zgłosiłem, bo miałem prawo do tego i żeby więcej do chodzenia było. Ale na UZ to ponad połowa działki była zniszczona i raczej swoje osiągnąłem. Teraz jest inaczej bo dziki sa, a kiły nie ma.
-
A duża powierzchnia szkody była? U mnie jak szkoda jest mała, to kiła woli sama grabie złapać i nie płacić. A przy większej powierzchni to już za dużo roboty by mieli i wtedy kombinują, jak wykiwać na odszkodowaniu. Aktualnie też mam szkody, a kiła znaku życia nie daje. Kolejna metoda uniknięcia odpowiedzialności.
-
Jak tak dalej pójdzie, to ja ze swoimi chyba na wiosnę też to zrobię. Tzn z dziką częścią.
-
Ta sama stacja paliw, cena za ON z 19-11-2015 to 4,19 zł.
-
A ma ktoś szkody na UZ, czy tylko mnie ten zaszczyt spotkał? Ok, powiedzmy, że nie było pytania, bo nagle temat ucichł...
-
Albo dwa sznurki żeby się nie obracał. Tylko na razie dronom i balonom pogoda trochę przeszkadza.
-
Część głosujących to pewnie znajomi i mający korzyści z głosu. Albo jak u mnie w ug, facetka zajmująca się sprawami szkód ma stanowisko po ojcu. Nie mam zamiaru kile odpuszczać, a tamto co pisałem o tym, że kiły nie chcą płacić, to tylko streściłem słowa z wywiadu. W izbie przydałby się jeszcze odsiew zespołu. Bo są naprawdę uczynni i mądrzy członkowie, a są też tacy, którzy używają tylko tego tytułu dla szpanu. Zresztą wszędzie niestety tak jest, bo są rolnicy i "rolnicy". Czasem izba potrafi bardzo pomoc. U mnie przyjechał ten dobry gościu z izby i bardzo pomógł przy szacowaniu. I oby więcej takich było. A druga sprawa, żeby rolnik sam też się szkolił, jak z kiłą rozmawiać, bo może przyjść sytuacja, że będzie musiał z kiłą sam rozmawiać. Mnie na drona nie stać, dlatego robiłem zdjęcia (przez tydzień działalności dzików poszło ok 150 zdjęć) i filmy, obchodząc cały zniszczony teren i robiąc zbliżenia na dzikie ślady i &ówna. Do tego codziennie pisałem nowe zgłoszenie, żeby mieli co protokołować dla pzł. Przy szacowaniu pomocny swoją ostrą gadką był przedstawiciel izby i zdjęć i nagrań nie musiałem ujawniać, ale warto mieć jak najwięcej w rękawie, na wszelki wypadek.
-
Jak ktoś chce, to może. Tylko że izba czasem nie chce bo nie umie pomóc. U mnie jest dwóch przedstawicieli izby. Jeden ma spore gospodarstwo, dziki mu niszczą i potrafi gadać z kiłą. Wystarczy zadzwonić i już do mnie jedzie. U drugiego byłem osobiście, przedstawiłem sprawę, a on się obrócił i chowając za drzwiami tłumaczył, że nie umie się dzikimi sprawami zajmować. Na pewno masz rację, że źle gadam. Może to wina tego, że nocami latam po łące i straszę te bydlaki, zamiast spać. A może ze szczęścia, że ten temat zmartwychwstał. W każdym razie sorry za głupi błąd.
-
Mają robić im szkolenia, żeby potrafili szacować szkody rolnikom. Tylko co to da, jeśli kiły i tak nie będą chciały płacić... Za dziki powinno płacić państwo, jak za zwierzęta chronione, a potem sumy odszkodowań powinno ściągać od pzł np. w formie konkretnych podatków i innych ukrytych opłat, akcyz, odsetek i drobnych druczków. I przede wszystkim minimalna ilość zielonych polarów w rządzie.
-
A kiła nie chce współpracować. Jak raz się uda z nimi dogadać, to za drugim trzeba zbierać jak najwięcej dowodów na nich, żeby coś osiągnąć. A przede wszystkim żerują jak dziki na niewiedzy rolników. Przedwczoraj w agrobiznesie wypowiadał się prezes olsztyńskiej izby rolniczej, że organizują szkolenia dla swoich przedstawicieli, bo większość z nich nie ma pojęcia o rolnictwie i nie potrafią szacować szkód łowieckich.