-
Zawartość
4278 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
246
Typ zawartości
Profile
Fora
Galeria
Wszystko napisane przez Marecki
-
Za to byki ma. Żeby napisać pRzenica?
-
Dziś fajnie było bez tego wiatru. Część suszek w lesie położyłem, jutro resztę, zanim deszcz przyjdzie.
-
Pojutrze odwilż na parę dni. Zboża będą przechodziły test odporności na nagłe zmiany temperatury.
-
A na Cyckach prawie nic śniegu, teraz -8 i ten podły wiatr.
-
Przez cały sezon go oglądałem. Na początku miałem wątpliwości, ale kwiaty mnie upewniły. Zresztą kilkanaście lat temu przytulię miałem tylko obok stawu na "czarnej" ziemi, teraz na połowie pól ją widzę. Nie jest dorodna, bo głoduje, ale jednak jest niestety.
-
Pałuk, pół dawki zabije moje eko :) mam wykę i nawet kropli nie mogę dać w sezonie. Z drugiej strony mi te rośliny nie przeszkadzają. A jeśli chodzi o bodziszka, to myślałem, że on taki jest, że w cieniu lubi, jak mech. Bo mam go tylko przy lesie jednym, drugim i kolejnym, ale wszędzie tylko od północnej strony.
-
@jarki, daj mi nasiona bodziszka. U mnie to tylko przy lesie rośnie. A tak na poważnie: można jakoś mechanicznie zniszczyć chabra i ognichę??
-
U mnie w środę spadło ok 8cm. Wczoraj stopniał, a dziś w nocy na nowo biało. Na drogach było ślisko, prawie do Świecia po lodzie jechałem, nigdzie wcześniej żadnej soli nie było, tiry stały pod górkami. A na Cyckach zero śniegu, w dzień na plusie, sąsiad jeździł mulczerem po kuku.
-
A teraz jest "jutub" i słyszymy "do garnka wrzucamy mięcho". Już nie musi być czysty :)
-
Tutejszym zwyczajem byłoby raczej właśnie wszystko od podłogi po sufit upieprzyć w tłuszczu i zostawić żonie do zmywania. Ale całe szczęście połowę krwi mam z innych stron i umiem docenić pracę, którą żona wykonuje, torej czasen nawet nie zauważam, a samo się przecież nic nie robi. Dlatego lubię robić przy garach, ale też nie wstydzę się stać przy zlewie, czy złapać odkurzacz i mopa. Nie dzielę zajęć w domu na takie, które powinna wykonać żona, bo ja się ich nie podejmę, za to są rzeczy, które ja robię i jej nie pozwolę ich ruszyć. Np przy mięsie wolę sam robić, a żonę proszę dopiero, jak potrzebuję trzeciej ręki. A zmywarkę mamy od dawna, tylko że nie wsadzę do niej kilku dużych garów i misek i to już nie będzie oszczędność. Przez Ciebie znowu nie na temat :)
-
Prosiaczek parę dni temu też zabłysnął... Jak czasem widzę gdzieś te nastrzykiwane szynki po 30 zł, to się zastanawiam, ile w takim razie te nasze peklowane by kosztowały.
-
Stoję przy garach do końca, czyli ja myję. Żona czasem pomaga słoiki przygotować, ale cały bajzel jest mój. Pałuk, nie gadaj, że po świniobiciu bierzesz piwo, a gary żona ogarnia :) Ja bym Cię wykopał z domu ;) Swoją drogą jak facet myje gary po swojej "działalności", to wie, że to też wymaga pracy i nie sięga ciągle po nową miskę, bo potrzebuję do tego i sramtego. Mnie akurat mycie garów nigdy nie bolało, ale czasem dobrze jest się zastanowić, ile na fakcie tego trzeba wybrudzić.
-
Kiedyś tego nie znosiłem, bo nie umiałem. Wystarczyło "parę" razy coś spieprzyć, czyli przesolić, przypalić i ogólnie zepsuć, żeby zaczęło w końcu coś wychodzić. A jak coś się udaje, to sprawia przyjemność i chce się robić więcej.
-
Nie, dieslowskie :) Nogi to wolę konkretnie obgryzać, dlatego te poniżej golonek nie są moim przysmakiem. A same golonki to pieczone na brązowo, lub duszone w kiszonej kapuście na ognisku w kociołku.
-
Od mięsa na chwilę tak ;) tylko jeść będę :) a łapy w garach, ale tych wysokoprężnych. Dlatego zapas zupy się przyda.
-
Nie znam się, ale wg mnie zjechanie go teraz pomoże mu się rozłożyć, bo jest zielony i miękki, za to wiosną da więcej próchnicy. Jak mam np słomę zostawioną na polu, to poplon kasuję jesienią. Jak nie było słomy, czy kompostu, to zostawiam do wczesnej wiosny.
-
No bo ja w większości z łopatki robię ;) Wczoraj boczki się uwędziły, baleron też doszedł, za chwilę biorę się za mięso na słoikową, a w międzyczasie salianka będzie się gotować. Potem schaba na dojrzewającą przyprawić i do końca tygodnia będę miał spokój :)
-
Tego tfu świętego bym pogonił w tych dresach na śnieg. @jarki, co ja niby z łopatką wymyśliłem, bo nie kojarzę. W słoiku?
-
Dziś pasztetowa w nowej wersji. W niedzielę przygotowany farsz, wczoraj wędzony w grubych osłonkach, a dziś zapakowany w słoiki i się pasteryzuje. Czyli jednak można mieć wędzoną pasztetową ze słoika ;)
-
Wreszcie do Wielkopolski też dotarł brak wody, a tak to zawsze było, że jak może byc jesienią sucho.
-
Dziadek miał na polu za stodołą w jednym miejscu górkę na pół metra, szeroką na ok 20 m, podobno niemiecki czołg miał być tam zakopany. Wg map tylko tam była II klasa, nazywał to piachem.
-
Bo to pić na wodę. Ktoś zza biurka to robił. Ja mam np na IVb piach, a dalej na VI glinę.
-
Albo nawet trochę dłużej, bo zimno jest i efekt bedzie widoczny późno. Ale będzie.
-
Ostatnio codziennie jak nie wiatr, to deszcz, albo oba razem. Godzinę temu udało się w końcu wjechać, było bez wiatru, liście suche. Teraz znowu wieje. Poszła zupa sprawdzona w sadzie - glifosat, metsulfuron metylu, fluroksypyr i do tego adiuwant. Dziś ostatnia noc na plusie na najbliższy tydzień.
-
Dokładnie. Przedstawia się na taką niby pomocną, a w rzeczywistości przy kręceniu materiału podkręca też nerwy, a potem z kilku godzin nagrań wycina kilka najbardziej burzliwych momentów i tworzy z nich reportaż. Bo kto by oglądał zwykłą kłótnię sąsiadów. Dlatego musi ludzi skłócić, żeby leciały ku..., wyzwiska. Jest sensacja, jest oglądalność. I wtedy franca ma co "naprawiać" i chrzanić o szukaniu dobra w drugim człowieku.