-
Zawartość
4183 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
241
Typ zawartości
Profile
Fora
Galeria
Wszystko napisane przez Marecki
-
Teoretycznie według przepisu słoninę się kroi w kostkę 1cm. Ale miałem za dużo słoniny od metki, zmielonej na sitku 2,7 i trochę mielonego z lejka. Wymieszałem to wszystko razem, do tego sól, pieprz, czosnek, majeranek i w słoiki. Pasteryzowane 1,5 godziny. Słonina się wytopiła na smalec, z mielonego zrobił się w samym środku jakby tłusty, ale smarowalny klops, zamiast tradycyjnych skwarków, których nigdy nie lubiłem. Dla mnie niebo w gębie.
-
Smalec konserwowy się wczoraj udał. Bez wytapiania, którego nie znoszę, bo mi śmierdzi. Na próbę dwa słoiki, ale następnym razem zrobię więcej.
-
Po prostu to lubię, a wiosną i latem jest na to mniej czasu. Lubię jeść, lubię odkrywać nowe smaki i lubię też sprawdzić, czy umiem coś ugotować. Pewnie mało kiedy to potrafię dobrze zrobić, częściej przypadkiem się jakoś uda, ale i tak to lubię. Np z samych ziemniaków jest ponad 700 potraw, czyli cały rok codziennie na obiad ziemniak, ale za każdym razem można inaczej, a z wygody najchętniej by się jadło tylko gotowane z sosem ;) Do tego właśnie zdrowie, jak Kolega wyżej mówi. Bo sprzedawane obecnie w sklepach to świństwo i oszukiwanie konsumenta na jakości i składzie produktów, wszędzie chemia i dodatki. No i jeszcze coś. Za miesiąc będę po zabiegu, na początku tylko leżenie wentylem do góry, spacer do lodówki to będzie wyzwanie, a gdzie tu dopiero stanąć przy blacie i wziąć się za kawał mięsa.... Więc tym razem to też po części dlatego, że potem zwyczajnie nie dam rady i nie będę mógł tego jakiś czas robić. @jarki, jak się gotuje wodę, żeby jej nie przypalić? Na małym ogniu ;)
-
Też z reguły nie parzę, jedynie czasem dla zmiany smaku. A do mrożenia super rzecz, bo masz szczelnie, zapach zamrażarki nie przejdzie. Do tego bez powietrza, czyli cały smak i aromat zostaje w potrawie, jedynie tak na dzień-dwa daję w zwykłe woreczki. Kolejna rzecz, to o wiele łatwiej wszystko ułożyć w zamrażarce, jak układanie cegiełek. Drogo też nie jest. Kupiłem na próbę używaną zgrzewarkę, gość kupił żonie, bo się napaliła i po tygodniu już jej nie używała. Zapłacił 150, ja od niego kupiłem za 120 i dorzucił jeszcze zapas woreczków (mam ją prawie rok, a woreczków starczy jeszcze pewnie na dwa lata). Czasem w marketach są w podobnej cenie już nawet z jakimś małym zapasem woreczków. Więcej moim zdaniem nie ma sensu wydawać. Ważne, żeby wyciągnęło powietrze i zgrzało. Moją możesz odessać mocno (do twardych rzeczy, np wedliny), lekko (jakieś miękkie warzywa, np truskawki), lub zgrzać bez odciągania powietrza (np pączki).
-
A dokładniej o co pytasz? Nie wyobrażam sobie mrożenia bez tej metody. Nic nie traci smaku i aromatu. Nawet wędliny w tym parzę, bo cały sok i przyprawy zostają w mięsie. I na takie zapasy jak moje też to jest dobre, bo może być zamrożone rok, a po otwarciu jest jak z wczoraj, nie przechodzi lodówą.
-
Miałem się zabrać za to w sobotę, ale betoniarka stanęła mi na drodze... Poszły dziś kiełbasy: śląska, polska, słoikowa i na próbę smalec w wersji bez wytapiania, może się uda. No i boczek. Jeszcze jutro parówki i metka. Stać mi się już nie chce.
-
Nielegalne zebranie bez masek :)
-
Jak konar nie płonie, to już poważny problem ;)
-
U mnie pelucha we wrześniu już miała.
-
Ważne też, że bez kaszy, odpadów i innej chemii. Nadziewarka odesłana, zamówiona inna ;)
-
Wystarczy, że zdrowsi, a wtedy samopoczucie też jest lepsze.
-
Wczoraj byłem w szpitalu w Gdyni, na kwalifikacji do zabiegu. Przed drzwiami kolejka, bez ważnego powodu nie wpuszczą. Zdziwiłem się, że badania temperatury nie miałem. Ale załatwione, za miesiąc termin, trzy dni przed zabiegiem badanie na covid.
-
Bo tego nie można nazwać wędzeniem, jak wstawiają do automatu, gdzie nie ma ognia, ani dymu, tylko jest aromat wędzarniczy. Ale jak już się wędzi, to warto pamiętać o kilku zasadach, dla zdrowia i lepszego smaku. A grilla, czy ogniska to też nie lubię se odmawiać.
-
Jak wędzi sie mokre, to substancje smoliste się osadzają na tym, przyklejają sie do wyrobu. Gorzki smak jest w tym jeszcze chyba najlepszy, a najgorsze właśnie te pierwiastki szkodliwe dla nas. Ja na suszenie wieszam na noc w zimnej wędzarni. Przed rozpaleniem łapię ręką, nie może być żadnej wilgoci. @jarki, kupiłem tą nadziewarkę, której link mi kiedyś podesłałeś, tą tańszą. Badziewie i tyle. Nawet próbować nie będę, bo szkoda nerwów. Ale jak można zamówić i potem za darmo odesłać, to nie mogłem się powstrzymać :)
-
U mnie to zależy od temperatury. Używam średni i gesty dym, ale wolę niskie temperatury, dlatego kiełbasy ok 10 godzin, szynki przynajmniej 20. Tylko wyroby, które tego wymagają, to podpiekam, ale krótko.
-
Tak, lód był. Ale nie taki w kostkach, tylko szklanka wstawiona do zamrażarki, szkło szybciej łapie niższą temperaturę i po wylewaniu wody powoli po ściance robi się coś jak szron. Efekt ten sam, ale łatwiej rozdrobnić. Tak, ja wszystko wędzę :) dlatego parówkę i metkę też. Nie wyobrażałem sobie inaczej. Aha, wspomniałeś o serach. Jak były rogate i swoje mleko, to moja Żona robiła pyszne sery. Tego jednego nie wędziłem ;)
-
Gdzie tam, leniwy jestem ;) Lubię tylko zdrowo zjeść, bo kiedyś bywało inaczej, a potem to wychodzi na starość ;) A zrobić coś takiego to nie takie trudne, bo ja takich rzeczy nie umiem.
-
Ja tylko drewnem. @jarki, parówki udały się bez problemu, sam się zdziwiłem. Może ciut grubsza konsystencja, ale sito 2,7 nie zrobi papki z miesa, a masarnie to chyba robią przecier, żeby nie było widać, jakie świństwo tam jest. Metka taka dobra, że już jej nie ma. Pod koniec tygodnia robię większą partię i chcę spróbować Śląską. Mięso leży w przyprawach od soboty. Zdjęcia może kiedyś uda się wrzucić, na razie są w telefonie.
-
Kolejne wyzwanie osiągnięte - kiełbasa parówkowa z szynki i boczku, bez kaszy i gorszych wypełniaczy. Teraz trzeba będzie bigosu nagotować ;)
-
Tak, słupy energetyczne, przynajmniej co któryś, w najbardziej narażonych miejscach.
-
Myślałem o takim rozstawie, bo leśnicy tyle dają.
-
Załóżmy, że będzie siatka. Czy wystarczą słupki co 4-5 metrów?
-
Mam trochę słupów energetycznych, do tego zrobić swoje też nie problem, pręty mam. Już tak myślałem, że np jeden betonowy, potem dwa, lub trzy drewniane i znowu betonowy. Ten pastuchu to też taka niepewność, bo właśnie coś szybko wpadnie i nawet nie poczuje, a ogrodzenie do naprawy. Do tego kilka razy kosić lub pryskać trawę na miedzy. A na siatce jednak się już zawiesi. Tylko że u mnie leśnicy też mają całe stosy, ale chcą po 1,30zł.
-
Teoretycznie niewiele, 1900m obwodu.