Marecki

Użytkownicy
  • Zawartość

    4137
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    240

Posty napisane przez Marecki


  1. Można jeszcze ratować się poplonami. I nie takimi, których wymaga program, że coś tam w stylu rzadkiej gorczycy ma rosnąć, ale gesty, wysoki łan mieszanki, w której będą białkowe i które zawiążą w sobie azot. Można siać dla dopłat, ale też z uprawianych roślin mieć ziarno na poplony, które wzbogacą resztę pól. 


  2. Gdyby nie dopłaty, to by Unii nie było. Gdyby Unii nie było, to cen by takich nie było na nawozy i paliwo. Słabe ziemie leżały przed Unią ugorem, bo nie opłacało się uprawiać. Teraz dopłaty za słabą ziemię chociaż trochę rekompensują czterokrotnie droższe nawozy i inne koszty. Kiedyś za świnię było 300zł, ale i tak miała inną wartość, bo ceny były inne. I można było trzymać dla siebie i samemu zabić. Przez Unię i dopłaty wszystko jest droższe, więc jak najbardziej mam ochotę siać na piachu dla dopłat, dopóki tylko się da. Ale dopóki się da, to bez ich programów, bo one nie są dla naszej korzyści. 


  3. Tak, te programy mają sens, ale biurokracja z nimi związana jest skuteczną blokadą. Natomiast jeśli chodzi o siania na piachu dla dopłat, to jednak robią to rolnicy, więc co w tym złego. Ma pole, które uprawia, to bierze kasę, jeśli ma taką możliwość. Szczególnie przy obecnych kosztach choćby paliwa tylko głupi by nie brał. Inna sprawa, gdy ktoś jest tylko posiadaczem ziemi, uprawia ktoś inny, a dopłaty on bierze (jak np niektórzy politycy). 


  4. Licząc dokładnie, to tak, bobowate bardziej się opłaca. Tylko że czasem potrzebują trochę uwagi i dopilnowania, żeby rosły prawidłowo i żeby można było spać w nocy nie bojąc się o możliwość kontroli. Nawet taki łubin - kiedyś były inne odmiany, wsiało się go na zielonkę dla bydła, ale część potem i tak zawsze zbierałem na ziarno, bo urósł na 1,5m i bydło przez całe lato nie zdążyło go zjeść, a zielony był do końca sierpnia. Dzisiaj urośnie do 30cm i jak nie antraknoza go weźmie, to inne cholerstwo. Wyka rośnie sama, można ją bez problemu zasiać jak poplon prosto w ściernisko i płytką uprawę i potem kolejny koszt to dopiero zbiór. Jest mniej opłacalna, ale też mniejszy nakład na nią idzie. A w razie samosiewów jest łatwa do pokonania. 

     

    Sprawdziłem, to w tym roku nie miałem pastewnych, w zeszłym roku było do nich 459zł. Za to w strączkach na ziarno spora roznica: rok temu 758zł, w tym roku 710zł.. 


  5. @Pałuczanin81nie widziałem jego glin, mimo że czasem jestem w tamtych stronach, ani też nie uważam za konieczne tłumaczyć mu, jak ma uprawiać i czym obsiewać swoje pola. Też mam trochę gliny na wściekłych górkach, ale nie chwalę się tym, żeby ktoś nie czuł się zmuszony tłumaczyć mi, co mam z nimi robić.

    @jarki, dopłaty zależne od rośliny i celu uprawy, czyli na ziarno lub na paszę. Do pastewnych, jak dobrze pamiętam, w tym roku wyszło 460zł, na ziarno chyba 720zł. Tyle że na ziarno już tylko pięć roślin można siać, które tanie nie są, jeśli nie ma się swoich. Pastewne są tańsze, ale też można samemu niektóre uprawiać. W zeszłym roku miałem kawałek pola wyki kosmatej z żytem, z którego już miałem na siew na ten sezon. Wyka też zalicza się do pastewnych i mało którą roślinę uprawia się tak łatwo i z takim powodzeniem. Do tego korzyść dla gleby. 


  6. A ja czasem nawet dosłownie jeden kawałek wędzę ;) Lubię to robić i lubię się uczyć w tym nowych metod i potraw, cieszyć się ich smakiem i jakością. Lubię też stać przy garnka i w gotowaniu też próbować swoich sił. Przy okazji też łatwiej korzystać z własnych warzyw i planować, ile jakich wsiać i jakie jeszcze nowe by się przydały. Szczególnie że na wiosnę chcę zmienić tunel na większy. Ogólnie to lubię jeść, bo mogę to robić bez ograniczeń i bez zmiany masy własnej ;) 


  7. Wędzone jednak dłużej, bo w środku boczków nie mogło dojść. Razem ok 30 godzin w czterech etapach. Wniosek taki z tym papierem, że do łososiowej się sprawdził jak najbardziej, bo mięso chude, dym łatwiej dochodzi, a papier zapobiega wysuszeniu. Za to w boczku jest niepotrzebną przeszkodą i wydłuża proces wędzenia, który i tak nie jest łatwy w zimnym dymie ze względu na tłuszcz. Ale jako baza do zup będzie idealny. Następnym razem próba z chudą szynką, chcę osiągnąć coś na podobę schinkenspeck. Dziś trafiła w przyprawy. No i w cukier poszła karkówka, z której mam zamiar zrobić wieprzowe salami, bo jakoś gsy nie miały mięsa z osła ;) 


  8. Ja ledwo zapasy ruszyłem. Wędzę tak dla przyjemności i spróbowania czegoś nowego, po dwa, trzy kawałki. Wczoraj schab łososiowy, a teraz boczek w stylu pancetty. Oba wyroby na próbę pierwszy raz wędzę w papierze, dla zachowania soczystości i uniknięcia pojawienia się skórki. Schab wyszedł świetny. Boczek sprawdzę wieczorem, chcę chociaż 15 godzin go potrzymać, bo w zimnym dymie jadę. 


  9. Morsowałem, ale w tym roku to się zrobiło modne, dlatego zrezygnowałem. 

    Przy południowej ścianie, na słońcu, bez wiatru było dziś 7 stopni. Bez gnojoskoków, a w kapciach. Można było coraz wyższe czoło ogrzać na słońcu.