-
Zawartość
4353 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
259
Typ zawartości
Profile
Fora
Galeria
Wszystko napisane przez Marecki
-
Pałuk, pół dawki zabije moje eko :) mam wykę i nawet kropli nie mogę dać w sezonie. Z drugiej strony mi te rośliny nie przeszkadzają. A jeśli chodzi o bodziszka, to myślałem, że on taki jest, że w cieniu lubi, jak mech. Bo mam go tylko przy lesie jednym, drugim i kolejnym, ale wszędzie tylko od północnej strony.
-
@jarki, daj mi nasiona bodziszka. U mnie to tylko przy lesie rośnie. A tak na poważnie: można jakoś mechanicznie zniszczyć chabra i ognichę??
-
U mnie w środę spadło ok 8cm. Wczoraj stopniał, a dziś w nocy na nowo biało. Na drogach było ślisko, prawie do Świecia po lodzie jechałem, nigdzie wcześniej żadnej soli nie było, tiry stały pod górkami. A na Cyckach zero śniegu, w dzień na plusie, sąsiad jeździł mulczerem po kuku.
-
A teraz jest "jutub" i słyszymy "do garnka wrzucamy mięcho". Już nie musi być czysty :)
-
Tutejszym zwyczajem byłoby raczej właśnie wszystko od podłogi po sufit upieprzyć w tłuszczu i zostawić żonie do zmywania. Ale całe szczęście połowę krwi mam z innych stron i umiem docenić pracę, którą żona wykonuje, torej czasen nawet nie zauważam, a samo się przecież nic nie robi. Dlatego lubię robić przy garach, ale też nie wstydzę się stać przy zlewie, czy złapać odkurzacz i mopa. Nie dzielę zajęć w domu na takie, które powinna wykonać żona, bo ja się ich nie podejmę, za to są rzeczy, które ja robię i jej nie pozwolę ich ruszyć. Np przy mięsie wolę sam robić, a żonę proszę dopiero, jak potrzebuję trzeciej ręki. A zmywarkę mamy od dawna, tylko że nie wsadzę do niej kilku dużych garów i misek i to już nie będzie oszczędność. Przez Ciebie znowu nie na temat :)
-
Prosiaczek parę dni temu też zabłysnął... Jak czasem widzę gdzieś te nastrzykiwane szynki po 30 zł, to się zastanawiam, ile w takim razie te nasze peklowane by kosztowały.
-
Stoję przy garach do końca, czyli ja myję. Żona czasem pomaga słoiki przygotować, ale cały bajzel jest mój. Pałuk, nie gadaj, że po świniobiciu bierzesz piwo, a gary żona ogarnia :) Ja bym Cię wykopał z domu ;) Swoją drogą jak facet myje gary po swojej "działalności", to wie, że to też wymaga pracy i nie sięga ciągle po nową miskę, bo potrzebuję do tego i sramtego. Mnie akurat mycie garów nigdy nie bolało, ale czasem dobrze jest się zastanowić, ile na fakcie tego trzeba wybrudzić.
-
Kiedyś tego nie znosiłem, bo nie umiałem. Wystarczyło "parę" razy coś spieprzyć, czyli przesolić, przypalić i ogólnie zepsuć, żeby zaczęło w końcu coś wychodzić. A jak coś się udaje, to sprawia przyjemność i chce się robić więcej.
-
Nie, dieslowskie :) Nogi to wolę konkretnie obgryzać, dlatego te poniżej golonek nie są moim przysmakiem. A same golonki to pieczone na brązowo, lub duszone w kiszonej kapuście na ognisku w kociołku.
-
Od mięsa na chwilę tak ;) tylko jeść będę :) a łapy w garach, ale tych wysokoprężnych. Dlatego zapas zupy się przyda.
-
Nie znam się, ale wg mnie zjechanie go teraz pomoże mu się rozłożyć, bo jest zielony i miękki, za to wiosną da więcej próchnicy. Jak mam np słomę zostawioną na polu, to poplon kasuję jesienią. Jak nie było słomy, czy kompostu, to zostawiam do wczesnej wiosny.
-
No bo ja w większości z łopatki robię ;) Wczoraj boczki się uwędziły, baleron też doszedł, za chwilę biorę się za mięso na słoikową, a w międzyczasie salianka będzie się gotować. Potem schaba na dojrzewającą przyprawić i do końca tygodnia będę miał spokój :)
-
Tego tfu świętego bym pogonił w tych dresach na śnieg. @jarki, co ja niby z łopatką wymyśliłem, bo nie kojarzę. W słoiku?
-
Dziś pasztetowa w nowej wersji. W niedzielę przygotowany farsz, wczoraj wędzony w grubych osłonkach, a dziś zapakowany w słoiki i się pasteryzuje. Czyli jednak można mieć wędzoną pasztetową ze słoika ;)
-
Wreszcie do Wielkopolski też dotarł brak wody, a tak to zawsze było, że jak może byc jesienią sucho.
-
Dziadek miał na polu za stodołą w jednym miejscu górkę na pół metra, szeroką na ok 20 m, podobno niemiecki czołg miał być tam zakopany. Wg map tylko tam była II klasa, nazywał to piachem.
-
Bo to pić na wodę. Ktoś zza biurka to robił. Ja mam np na IVb piach, a dalej na VI glinę.
-
Albo nawet trochę dłużej, bo zimno jest i efekt bedzie widoczny późno. Ale będzie.
-
Ostatnio codziennie jak nie wiatr, to deszcz, albo oba razem. Godzinę temu udało się w końcu wjechać, było bez wiatru, liście suche. Teraz znowu wieje. Poszła zupa sprawdzona w sadzie - glifosat, metsulfuron metylu, fluroksypyr i do tego adiuwant. Dziś ostatnia noc na plusie na najbliższy tydzień.
-
Dokładnie. Przedstawia się na taką niby pomocną, a w rzeczywistości przy kręceniu materiału podkręca też nerwy, a potem z kilku godzin nagrań wycina kilka najbardziej burzliwych momentów i tworzy z nich reportaż. Bo kto by oglądał zwykłą kłótnię sąsiadów. Dlatego musi ludzi skłócić, żeby leciały ku..., wyzwiska. Jest sensacja, jest oglądalność. I wtedy franca ma co "naprawiać" i chrzanić o szukaniu dobra w drugim człowieku.
-
Czasem ten brak prądu daje się odczuć. Ziemianka mi się marzy, ale czasu na to potrzeba. Dlatego na razie zabezpieczam się słoikami. Niewiele wymagań mają i smak też zawsze dla odmiany.
-
Ja też trochę spiżarnię zapełniam na zimę. Też była słoikowa i pasztet, trochę mięsa w kawałkach w słoiku. W ty tygodniu też coś się wymyśli, dawno łososiowej nie było.
-
@jarki, trzeba znowu coś w wędzarni wymyśleć i Pałukowi smaka zrobić ;)
-
Bo w tych wszystkich pseudoeko działaniach nie tyle chodzi o środowisko, ale żeby "uczonym" się tabelki zgadzały.
- 1111 odpowiedzi
-
- dopłaty po 2013 r.
- dotacje rolnictwo
- (i %d więcej)
-
Co roku go używam w sadzie i przy budynkach, to raz na 10 lat wiatr może go trochę na pole zwiać :)